poniedziałek, 7 października 2013

Rozdział 1.5 - Chodźmy na dziwkę

Gdy byłem mały nie przepadałem za jedzeniem. Ta czynność wymagała siedzenia na miejscu, a ja zazwyczaj byłem w ruchu. Teraz byłem dorosły. Jeść lubiłem, siedzenie na miejscu nie sprawiało mi już trudności, ale gotowanie… gotowanie było moją piętą achillesową.

Gapiłem się w lodówkę, oczywiście otwartą. Wszystko zjadliwe, ale nic co by się nadawało na obiad. Zamknąłem więc drzwi od tego chłodzącego urządzenia. Wyruszyłem w stronę szafki, w poszukiwanie bułek mlecznych, nie było takowych. Zdecydowałem się więc na zwykłe, przekroiłem je na pół nienaostrzonym nożem, który doprowadzał mnie do szału swoją tępotą. Posmarowałem już przekrojone bułki jakąś fałszywą Nutellą. Później pokroiłem banana na talarki i nałożyłem na wierzch. Już miałem skosztować mojego innowacyjnego obiadu kiedy wszedł Eliot. Oczywiście nawet nie zadał sobie trudu by zapukać.


– Okradną cię któregoś dnia. To Polska, w tym kraju zamykamy drzwi na co najmniej dwa spusty – gadał jeszcze zanim wtargnął do kuchni.

– Źle oceniasz nasz naród – stwierdziłem. Ugryzłem kanapkę i wpatrywałem się w mojego brązowowłosego przyjaciela, który od kilku dni zapomniał się ogolić.

– A słyszałeś ten dowcip? – dopytywał wyjmując sobie piwo z mojej lodówki. Otworzył je zapalniczką i szybko przywarł ustami do szyjki, bo zaczęła upływać piana. – Zatrzymali się w czasoprzestrzeni po locie wehikułem czasu Francuzik, Polaczek i Anglik. No i pyta się pilot czy wiecie gdzie jesteście bez otwierania oczu, wyciągając tylko rękę przez okno. No i Anglik mówi że to Londyn, bo czuje Big Bena. Francuz mówi, że to ten komin fabryczny co jest na każdej widokówce z Paryża. Polak wyciąga rękę, mówi, że to Polska bo mu zegarek zajebali.

– Twój patriotyzm jest naprawdę na wysokiej półce – zadrwiłem.

– Patrio… co takiego? Mam bardzo bogaty słownik, ale ten wyraz jakoś mi umknął. Mów lepiej stary co tam u mojej kobietki?

– Nie miała na szyi obroży z identyfikatorem, który głosił „należę do Eliota Greya”.

– Aleś tyś dowciapny. Obroża, kobieta i obroża – dumał. – Nie mój klimat – dodał.

– Ana, właściwie to Anastazja. Taka szczupła, brunetka, nawet zgrabna i prawdopodobnie wewnątrz tej pustej skorupy pełna.

– Boże, skądś tyś się urwał? Skorupa pusta, a wnętrze pełne. Zawsze sądziłem, że jest odwrotnie. Wiesz na podstawie orzechów, kasztanów i słonecznika – stwierdził Eliot przechylając butelkę. Wypił całe piwo do dna.

– Upijesz się.

– Wiem, lubię być upity. Pełne wnętrze, panna nie dla mnie, wolę te puste. Nie lubię rozmawiać, wolę pierdolić. Oddaje więc stówki, zwracam też za paliwo.

Eliot wyjął z wewnętrznej kieszeni skórzanej kurtki kopertę i położył na blacie kuchennym. Na powrót oparł się o ścianę i bawił butelką. Oglądał tą pustą, zieloną butelkę po Lechu z każdej strony. Zaczął zdzierać etykietkę.

– Wypij sobie drugie jeśli masz doła.

– Nie miewam dołów.

– Rozmawiałeś z Eleną?

– Nie lubi mnie.

– Przykro mi, bo wiem, że to przeze mnie.

– To pusta suka, dajmy sobie z nią spokój – powiedział Eliot z krzywym, bolesnym uśmiechem. – To nie przez ciebie. Nie zadowoliłbym jej nawet jakbym srał złotem. Jest jak starsi.

– Może do nich zadzwoń, od czasu, do czasu.

– Po chuj? – zapytał z agresywnym błyskiem w oczach.

Nasze spojrzenia przez chwile się mierzyły w ciszy. Moje srebrne z jego brylantowo bladoniebieskimi. Oparłem się o zlewozmywak, on nadal opierał o ścianę. Już miałem przerwać tą niezręczną cisze, ale mnie ubiegł.

– Czasami mam wrażenie, że chcieliby mnie widzieć na dnie. Rozpoznać mnie w takim żulu pod monopolem, albo w bezdomnym na dworcu, wtedy poczuliby się dowartościowani, bo okazałoby się że mieli racje, że bez ich pieniążków sobie nie poradzę.

– Eliot, może się mylisz…

– Nie, Krystian, tacy jak ja się nie mylą, zwłaszcza w sprawię takich ludzi jak oni. Sądzę, że gdybym został dajmy na to prezydentem, czy premierem, to ojciec popadłby w depresje i się powiesił, a matka w chwili desperacji strzeliłaby sobie w łeb.

– To twoi rodzice, nie mogą ci życzyć źle.

– Nie możesz tego wiedzieć, nie masz doświadczeń z rodzicami.

– Dzięki, że mi o tym przypomniałeś – odburknąłem.

– Krysiek, przestań. Chodźmy na dupy, do agencji, mam namiar na najlepszą, na taką … – Eliot opowiadał z ekscytacją o nowej dziewczynie jaka pracuje u jakiegoś Łysego. Mój umysł dał radę zarejestrować tylko tyle, że owa panienka ma ogniste włosy.

– Muszę poprawić sprawdziany pierwszej c, pomyśleć czy w tym roku też wezmę wychowawstwo.

– Radziłbym zmienić pracę.

– Lubię tę.

– Ale lubisz też seks z małolatami, a to nie idzie w parze z nauczycielskim zawodem.

Eliot miał doprawdy prawdziwy talent do wytykania ludziom ich słabości. Zawsze trafiał i zawsze nie było nawet powodu by go opieprzyć. Po zerknięciu na niego wydawało się, że robi to nieświadomie. Człowiek, który nie filtrował słów, tylko wypluwał to co ślina na język niesie.

– Nigdy nie spałem z żadną z uczennic.

– Tylko nie z takimi, które uczyłeś.

Eliot miał też talent do łapania za słówka i wyjaśniania niejasności.

– Racja. Z żadną, którą uczyłem.

– Powinienem cię nie lubić, obić ci morde...

– To zrób to, może sam bym się lepiej poczuł.

– Czułeś się dobrze, dopóki cię nie nakryła – wypomniał.

– Być może, ale gdy mnie nakryła to pobiegła się wypłakać w twoje ramionka, a wcześniej nawet się do ciebie nie przyznawała.

– Racja. Jest suką, dlatego nie obije faceta, który śmiał ją zdradzić. Zamiast tego postawię mu drinka i dziwkę.

– Nie chcę dziwek, nie chcę pić. Muszę pracować.

– Jak na kogoś kto ruchał nieletnią jesteś strasznie sztywny. Spodziewałem się takiego wiesz Jamesa Bonda co najmniej.

– Co pija Martini z wódką wstrząśnięte, nie mieszane?

– Albo to drogie winko.

– Szampan – poprawiłem Eliota, ale sam nie miałem pewności do miał w zwyczaju pijać bohater sensacyjnych powieści, które doczekały się ekranizacji.

– Ona się nie może pogodzić z tym, że uznałeś, że to dla jej dobra. Wiesz, ta zdrada.

– Nie będę ci się z tego tłumaczył. To było dla jej dobra. Możesz mi wierzyć lub nie. Idziemy na tą dziwkę i drinka? – zapytałem, bo liczyłem, że Eliot zmieni temat, że zamkniemy akurat ten konkretny i już nigdy do niego nie powrócimy.

– Nie będę się z tobą dzielił jedną dziwką, zamówię dwie. Jedna dla mnie, jedna dla ciebie. Albo trzy. Dwie dla mnie, jedna dla ciebie. Chyba, że lubisz tercety…

– Nie lubię. Jestem mono.

– W takim razie ja jestem poli, ale to pedalsko brzmi.

Odłożyłem jedną, niedojedzoną połówkę bułki na blat niewielkiej kuchni. Uśmiechnąłem się do Eliota i wskazałem mu drogę do wyjścia.

– Pan przodem.

– Dlaczego?

– Bo starszym się ustępuje, poza tym jesteś gościem – odpowiedziałem z lekką irytacją.


Pamiętaj!

Czytam = Komentuje

10 komentarzy:

  1. Eliot w tej części strasznie przedmiotowo traktuje kobiety. On mi się tu wydał strasznie roztrzepany

    OdpowiedzUsuń
  2. A jednak Krystian zmienił zdanie o Anie.Co do Eliota zgadzam się z Oli.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chyba się nigdy nie nauczę otwierać piwa zapalniczką, czasami wydaje mi się, że na to jest jakaś mega metoda, którą potrafią tylko zastosować wybrani.
    Nie wiem czy zwyczajnie niedokładnie czytałam, czy może tutaj nie jest to dobrze opisane, ale nie wiem o co chodzi z tą Eleną, jej postać jest jakaś pogmatwana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja umiem otwierać piwo zapalniczką ;D - Chwale się, haha.

      Ja stawiam, że Elena to żona Krystiana :)

      Usuń
  4. Troszkę się pogubiłam... Skąd nagle Krystian zna Ane? Kto ma w końcu stalowe oczy?

    "tępota " "fałszywa nutella " od dzisiaj w moim słowniku :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie próbowałam otwierać piwa zapalniczką.... Będę próbować, to nie może być takie trudne:D Ja na razie się nie pogubiłam aż tak, jedynie nie wiem kim jest dokładnie Elena, ale to się pewnie wyjaśni. Lubię tych facetów w tej wersji, mimo że faktycznie Eliot przedmiotowo traktuje tu kobiety. W oryginalnym Grey"u nie nie było nic(oprócz ostatniego rozdziału) z punktu widzenia mężczyzny i mi tego brakowało, dlatego tu mi się to bardzo podoba i narzekać na nich nie będę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyżby Krystian zauważył w Anie coś szczególnego, no przynajmniej tak ją przedstawia Elliotowi. Dla Elliota chyba wszystkie kobiety to dziwki, jak sam stwierdził woli pierdolić, niż rozmawiać, więc bez żalu, jak panienka nie jest pusta, to dla niego się nie nadaje.
    Dzięki szczerości Elliota wychodzą na jaw upodobania Krystiana, lubi młode panienki, nie byłoby to ani trochę naganne, gdyby on właśnie takich panienek nie uczył w szkole. Przynajmniej trzyma się tego, ze nie zadaje sie z tymi które aktualnie naucza.
    Czy ja dobrze rozumiem, że oni rozmawiali o Elenie, która chyba jest lub była żoną Krystiana i co ma oznaczać, że on ją zdradził dla jej dobra. Mam nadzieję, ze się to wyjaśni.

    OdpowiedzUsuń
  7. no wlasnie jak mozna zdradzic dla dobra kobiety... no chyba ze Krystian ma tak zle zdaniec na swoj temat... sama juz nie wiem. Eliot to taki niewyzyty cwaniaczek.
    www.czarnekrolestwo.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Polubiłam się trochę. Na początku myślałam, ze Elena to ich siostra, ale po tym jak chyba była z Krystianem to zgłupiałam całkiem. Mam nadzieję, ze to niedługo jakoś ogarne. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie lubie Eliota. Nie do końca wiem dlaczego. Nie chodzi nawet o to, że chodzi na dziwki czy traktuje kobiety przedmiotowo. Po prostu drażni mnie jego osoba... Nie wiem może takie pierwsze wrażenie i później go polubię, ale teraz się na to nie zanosi.
    Jedno mnie mega ciekawi... Ile w zasadzie Krystian ma lat...? Lubi malolatki, alkohol i zawód nauczyciela... Dziwne połączenie. Przez to ciężko mi trochę określić jego wiek. Myślę, że jest przed trzydziestka, ale ręki sobie uciąć nie dam.

    OdpowiedzUsuń