środa, 25 grudnia 2013

Rozdział 2.6 - Pijana Ana

Na drugiej lekcji historii się nie pojawiliśmy, całą przepiliśmy. Wszystko przez to, że komunikacja zawiodła. Oktawian miał przynieść trzy piwa, a nie po trzy na głowę. Przyniósł dziewięć. Ja miałam przynieść po setce na głowę, ale kupiłam po okazyjnej cenie pół litra, a Weronika miała przynieść zagryzkę, jakieś chipsy, ale uznała, że zostało jej jeszcze trochę kasy, więc po setce to tak mało trochę, to dokupiła dwusetkę na którą jej wystarczyło. Zajebaliśmy się w tej szatni jak cholera. Byłam pijana do tego stopnia, że nie potrafiłam nawet wejść na parapet, na którym lubiłam siedzieć.


– Słuchajcie dziewczyny, ja go zabieram – powiedział jakiś dryblas. Miał grube, czarne brwi i duże mięśnie, ale był niski. Nie podobał mi się.

– Ale kim ty jesteś? – zapytałam, bo ten chłopak wyrósł nagle, przede mną jakby spod ziemi.

– Fabian, brat tego. – To mówiąc szarpnął Oktawiana za kaptur i dosłownie wytargał z szatni.

– Zostawił piwo – stwierdziłam rezolutnie.

Chwyciłam więc za pozostawioną na parapecie puszkę i pobiegłam w stronę schodów, za Oktawianem i tym dryblasem. Nagle poczułam, że odbijam się od czegoś twardego. Już miałam to coś wyminąć i biec dalej, ale piwo się rozlało. Ktoś chwycił mój podbródek do góry, mocno ścisnął.

– Jesteś pijana – stwierdził… O cholera, to był Krystian.

Musiał już dostrzec Weronikę, bo stwierdził, że zaprowadzi nas do dyrektorki. Skrzywiłam się na samą myśl awantury z ojcem, poza tym odesłałby mnie do matki, a ona zamknęła w jakimś ośrodku. W myśl zasady, że tonący brzytwy się chwyta, chwyciłam się Krysia i to dosłownie, bo o mało nie wywaliłam się na schodach.

– Mówić ci coś chce! – krzyknęłam odwracając głowę do niego, kiedy tak szliśmy po tych schodach.

– Słucham.

– Nachyl się – zażądałam. Spełnił moją prośbę.

– Jeśli naskarżysz dyrektorce, to mnie się tak całkiem po pijanemu wymsknie, przez niechcący, że mnie wykorzystałeś – zagroziłam.

Jego mina była nieswoja, taka skamieniała. Wyglądał jakby przez chwilę przeliczał zyski i straty. Oparł nas o ścianę, posprzątał bałagan na parapecie. Wszystko wrzucił do mojego plecaka. Później chwilę urwał mi się film, aż do czasu gdy poczułam szarpnięcie. Szarpnął mnie za ramie, Weronikę chyba też, bo coś zawołała. Pociągnął nas w stronę boiska, potem parkingu, wpakował na tyły swojego samochodu, potem rzucił nasze rzeczy gdzieś pod moje nogi.

– Zapnijcie pasy – polecił i usiadł na miejscu kierowcy. Odjechaliśmy.

Chyba zasnęłam. Oby, bo wolałam wiedzieć co mówię, a po pijanemu to ja nie milczę. Przecknęłam się dopiero gdy szliśmy klatką schodową. Nie wiem czyją, nie znałam jej. Krystian otwierał kluczami drzwi od mieszkania, chyba swojego. Wprowadził nas do przedpokoju.

– Znajdźcie łóżko, wytrzeźwiejcie. Ja muszę wracać na lekcje, zanim ktoś się zorientuje, że mnie nie ma.

– Zdążysz przed końcem przerwy? – zapytałam bełkotając.

Spojrzał na mnie z politowaniem, nic nie powiedział. Odwrócił się na pięcie i wyszedł. Chyba trzasnął drzwiami, bo tak głośno je zamknął. Usłyszałam jeszcze jak przekręca zamek w drzwiach.

Skorzystałyśmy z jego oferty, zdrzemnęłyśmy się na kanapie, nierozłożonej, bo była duża, taka narożnikowa. Łóżka nie chciało nam się szukać. Gdy się przebudziłam była już piętnasta. Obudził mnie sms od Kaśki, te wibracje w kieszeni spodni. Poczłapałam do łazienki. Była biała, sterylnie biała. Znalazłam jakiś męski krem pod oczy, użyłam. Stwierdziłam, że może zamaskuje kaca.

– Używasz Hugo Bossa – powiedziałam na głos, gdy sprawdzałam co tam się jeszcze znajduje.

– Durex, zgrajcie się – przeczytałam etykietkę żelu. Odkręciłam, powąchałam. Pachniał jagodami, albo owocami leśnymi. Zakręciłam, bo osobiście wolałam zapach truskawek.

Wychodząc z łazienki wpadłam na pomysł by zobaczyć co jeszcze kryje mieszkanie mojego wychowawcy. Przejrzałam półkę z książkami. Wszystko historyczne. Znalazłam niezapłacone kredyty, dużo monitów. Czyli Krystian Grey miał kłopoty finansowe. W kuchni aż wysypywały się butelki spod stołu. Alkoholik – pomyślałam. Otworzyłam lodówkę, a tam same piwa i kiełbasa. Nie miałam ochoty ani na jedno ani na drugie, więc udałam się sypialni. Nienagannie pościelone łóżko, białe bokserki w choinki i mikołaje, oraz czerwona koszulka leżące na szafce nocnej przy lampce. To pewnie robiło mu za piżamę. W szafce nocnej znalazłam kajdanki. To był szok, pobawiłam się nimi chwilę. Nie były jak te ze sklepu ze śmiesznymi rzeczami. Nie miały futerka i wydawały się trwalsze.

– Co ty wyprawiasz? – zapytała Weronika stojąca w progu.

Szybko wepchnęłam kajdanki do szafki, w której je znalazłam. Wera chyba ich nie dostrzegła.

– Nic, nic, rozglądam się tylko.

– On nas zabije – uznała Weronika.

– Nie przesadzaj. O ma whisky. – Mój wzrok padł na Jacka Danielsa stojącego na najwyższej półce. Wdrapałam się na obrotowe krzesło. Byłem jeszcze lekko pijana, więc omal nie spadłam, ale Weronika mnie podtrzymała. Zdobyłam to co chciałam – whisky. Odkręciłam, nie była nowa.

– Ana, nie przesadzaj. Przeprosimy go, może nam nie pojedzie po sprawowaniu – marudziła moja nowa koleżanka.

– I powie, że uwięził nas w swoim mieszkaniu? Wątpię. Napij się, wycziluj. – Zrobiłam łyka i podałam butelkę w jej stronę.

– Nie, dzięki.

– Jak tam sobie chcesz. – Wyminęłam ją i wbiegłam do salonu. – Ma fajny grający sprzęt. Zobaczymy czego słucha – oznajmiłam i wcisnęłam play.

– Ale to już było i nie wróci więcej, chociaż tyle się zdarzyło… Ej no, pośpiewaj ze mną. W ogóle to pije z gwinta, chyba tak niekulturalnie, prawda? A co tam, bawmy się.

Urządziłam sobie tańce i śpiewy w domu Krystiana Greya, mojego wychowawcy. Weronika nie podzielała mojego entuzjazmu i dobrego humoru. Siedziała na fotelu, staromodnym, okrytym jakimś kocem. W ogóle całe wnętrze było stare, rodem z PRLu albo jeszcze dalej. Postanowiłam nie przejmować się ani wnętrzem, ani Weroniką, tylko się bawić, sama. Właśnie chwyciłam za stojącą lampę z abażurem. Była ode mnie wyższa, ale to nic dziwnego. Dużo rzeczy i ludzi było ode mnie wyższych. Owinęłam nogę wokół tej lampy i usłyszałam głośne brawa za swoimi plecami. W progu stał Krystian.

– Świetny pokaz. Widzę, że się rozgościłyście…

– Panie profesorze, ja, nie, ja nic…

Krystian wyciągnął nieznacznie dłoń i wyprostował palce, mrugnął jej powiekami i skinął głową. Weronika zamilkła.

– Ana, odłóż wszystko na miejsce, posprzątaj ten pierdolnik, który zrobiłaś podczas mojej nieobecności i tam są drzwi.

– Nie lubię sprzątać. Mam wrażenie, że natura stworzyła mnie do wyższych celów.

– Tak, tak, do picia i przeszukiwania cudzych mieszkań bez pozwolenia.

– Sam mnie wpuściłeś! – zawołałam.

Krystian zbliżył się do mnie, chwycił za butelkę, którą trzymałam w dłoniach. Chciał mi ją zabrać, to szarpnęłam. Nie chciałam oddać, smakowało mi.

– Jesteś pijana – stwierdził. – Miałaś trzeźwieć, a nie się doprawiać.

– Nie doprawiłam się, wytrzeźwiałam, teraz leczę kaca.

– Puść – polecił i dalej próbował mi wyrwać z rąk butelkę. Szarpnęłam mocniej.

– Panie profesorze, a czy ja mogę już… – Weronika wskazała na drzwi.

– Jasne. – Krystian odstąpił ode mnie. Wypuścił moją koleżankę. – Do jutra – powiedział jej zanim przeszła przez próg, a potem zamknął za nią drzwi.

– No to zostaliśmy sami panno Steel – to zabrzmiało złowrogo, ale nie zamierzałam dawać u tej satysfakcji. W końcu co takiego mógł mi zrobić?

8 komentarzy:

  1. Ciekawa jestem jak to się potoczy dalej.Zostali sami może być ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa jestem jak zachowa się Krystian . Ana jest bardzo odważna bo jakby nie patrzeć jest sama z obcym facetem którego nawet dobrze nie zna . Baska

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Baśką, ona jest bardzo odważna, a oprócz tego jest też bezczelna. A jak on teraz chciałby np. ją pobić, albo w ogóle porwać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Odważna jest ale ja bym z tą krzywdą nie przesadzała jak by nie patrzec to jest jej wychowawca:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie sobie pogrywa panna Steel. Oj to musi się się interesująco skończyć:)

    OdpowiedzUsuń
  6. A mówiłam, że Ania to uczennica z piekła rodem, dobrała sobie dwójkę przyjaciół i dawaj balować. Rozbawiło mnie, że to wszystko przez brak komunikacji, oni nie chcieli się tak upić, tylko się nie dogadali co do ilości i tak jakoś im wyszło.
    Ana jest bezczelna, szantażuje Krystiana,że jeśli doniesie do dyrektorki, ze się upili, to ona tak niechcący się wygada, że Krystian ją wykorzystał, co tak do końca nie jest prawdą, bo ona sama chciała, ale dobrze wie, że dla nauczyciela takie posądzenie i będzie skończony.
    Ja nie wiem, czy ona jest odważna czy głupia, zostawił dziewczyny w swoim mieszkaniu, zeby wytrzeźwiały, a ta mu przegląda szafki i jeszcze alkohol wypija. Ja na jej miejscu to bym sie ulotniła razem z koleżanką, bo bym sie bała że mi coś zrobi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Masakra ale cyrk.. tylko ciężko się dziwić Anie.. gościy najpierw się z nią spotkał, potem ją bzykał w kiblu a teraz nagle ma go słuchać bo jest jej nauczycielem.. Krystian też nie ma lekko... Zwłaszcza, że Ana ciągle go prowokuje...

    www.czarnekrolestwo.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mogę uwierzyć, ze się schlały w szkole. Ana miała szczęście, że przespała sie z Krystanem, bo gdyby nie to to pewnie wróciłaby do matki. Nieładnie sie zachowała, w końcu on ja przyprowadził do jego mieszkania pozwolił wytrzeźwieć, nigdzie nie doniósł a ona w podzięce rozgościła sie jakby była u siebie.

    OdpowiedzUsuń