Panowie ze straży miejskiej byli bardzo nieuprzejmi, tacy
szablonowi służbiści. Od razu ode mnie dowód wołali. A to parszywcy, by tak
mnie postarzać. A Krystek na to nic, tylko się chichrał.
– Nie mam dowodu – oznajmiłam. – Jakby pan jeden z drugim
nie zauważył, to ja jestem młoda. M-Ł-O-D-A. Nastoletnia!
Nie wiadomo czemu, ale teraz Krystek śmiał się jakby
jawniej.
– W takim razie proszę o legitymacje. – Wyciągnął łapę. Aż
mnie korciło by go w nią pierdyknąć.
– Jaką masz podstawę prawną by mnie legitymować?
– Ana, Ana, Ana. – Wtrącił się Krysio. Stanął między mną, a
tym frajerem. Ten drugi frajer jednak ciągle na mnie spoglądał. – Przepraszam
za córkę.
Haha, ha, myślałam, że pęknę. Ja córką Gerya! Teraz będzie
mi się robiło nie dobrze na samą myśl tego cośmy razem wyprawiali.
– Znaczy brata córka, bratanica – sprostował.
Jeszcze lepiej. Za moment zapewne będę jego siostrą, albo
wnuczką. A co tam? Po co się ograniczać?
– Zapłaci pan za nią mandat i usunie zniszczenia? – zapytał
ten co wtedy do mnie tą łapę wyciągał. Miał bardzo krzaczaste brwi. Pewnie z
tego powodu był pośmiewiskiem wszystkich kolegów.
– Oczywiście panie Krzak. Krystian… znaczy wujo zapłaci.
Prawda wujo? – poklepałam Greya po ramieniu i uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
– Oczywiście – wycedził przez zęby. – A ty zaraz po szkole,
szoruj do sklepu po farbę i to zamalowuj.
– Tylko niech będzie w kolorze zbliżonym do obecnego –
pouczył mnie ten drugi, rudy.
– Dobrze panie marchewka – wymsknęło mi się.
– Przepraszam na moment. – Krystian chwycił mnie za ramie i
szarpnął. – Mogą panowie w tym czasie wypisać ten mandat.
– Ej, co mi robisz!? Puść mnie! O molestowanie cię posądzę jeśli
mnie tutaj tkniesz! – wygrażałam mu się, gdy znaleźliśmy się przy jego samochodzie.
Jak on w ogóle śmiał mnie tykać, tak publicznie.
Poczułam zimno drzwi samochodowych na moich plecach, pomimo,
że miałam na sobie bluzkę, kombinezon i kurtkę. Widocznie wszystko co Krystiana
było równie lodowate jak on sam. Spojrzałam mu w oczy, te zdawały się płonąć
ogniem.
– Jak ty się zachowujesz!? – warknął.
– No co, przecież był rudy – odpowiedziałam i wzruszyłam
ramionami. – A ten drugi ma krzaki zamiast brwi – dodałam.
– Dość. – Położył dłoń na dachu samochodu.
– Nie, nie dość. Ludziom prawdę się mówi prosto w oczy. A
Anusia nie kłamała, pani Grey. – Splotłam dłonie na piersi i mierzyłam się z
nim spojrzeniem. Dostrzegłam jak płonące ogniem stalowoszare oczy Krystiana
zmieniają kolor na lodowaty, metaliczny odcień. Wyciągnął pilot z kieszeni i
sprawił, że samochód przemówił i zamrugał.
– Wsiadaj do wozu i masz ode mnie zagwarantowane, że zanim
dojedziemy do szkoły, to tak cię sporę, że przez te osiem dzisiejszych lekcji
ledwo wysiedzisz.
– Za co? Za prawdę? Ana się nie godzi – zaprotestowałam.
– Ana, nie ma nic do gadania. – Uśmiechnął się do mnie
złośliwie. Ponownie szarpnął za moje ramie, odsunął mnie od samochodu, otworzył
przede mną drzwi i chciał wpakować mnie do środka.
– Nie wsiądę – zaoponowałam i chwyciłam się rączkami dachu
auta. – Nie i już!
– Anastazja – wysyczał przez zęby. – Masz trzy lata, czy co?
Za duża chyba już jesteś na takie sceny, a zachowujesz się jak dziecko w
markecie, któremu rodzic nie chce kupić zabawki.
– No i co z tego? Czemu cię to tak dziwi? Przecież zachowuje
się jak zawsze. I nie wsiądę!
Chwycił mnie za włosy i sprawił, że nie miałam innego
wyjścia jak wsiąść, bo jego pociąganie za moje kłaki mnie bolało. Udałam
grzeczną, nawet plecak położyłam na swoich kolanach. Obserwowałam poczynania
Krystiana i gdy tylko podszedł odebrać mandat, ja wydostałam się z tego
pierdolonego audi i przeszłam pochylona pomiędzy samochodami. Następnie
śmignęłam między bloki i już mogłam czuć się bezpieczna. Z uśmiechem na ustach
ruszyłam w stronę szkoły. W drodze do niej przeczytałam smsa o treści „Rozpoczęła
panienka ryzykowną rozgrywkę między nami, panno Steel”.
„Ryzyko bywa podniecające, panie Grey” – odpisałam.
Przepraszam, że takie krótkie, ale jeszcze dziś dodam Rozdział 4.9 i Rozdział 5.1.
Nie trzymaj nas w niepewności. Tylko sam tytuł? Historia zaczęła się ciekawie rozwijać. Jestem naprawdę po wrażeniem. Myślę, że Krystek ma ciężki orzech do zgryzienia, jeśli chodzi o Ane. Nie spodziewał się, że może być tak ciężko ją ułożyć? Może to i dobrze, bo nie byłoby z tego ciekawej historii. Czekam na więcej :-)
OdpowiedzUsuńJuż jest więcej :)
UsuńPrzepraszam, ale miałam przymusowe wolne od komputera, a potem wrześniowe wakacje :)
Podczepiam się do komentarza wyżej! :)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod przedmówcami ;)
OdpowiedzUsuńAna jak zawsze genialna. Ma dziewczyna trochę racji trzeba ludziom mówić prawdę :)
OdpowiedzUsuńKrystek nie powinien się dziwić, że nie chciała wsiąść, nic dziwnego jak jej tak zagroził. Ciekawe czy Ana pojawi się dzisiaj w szkole czy też pozwoli sobie na wagary.
Oj Ana, Ana ta to zawsze się w tarapaty wpakuje. A Krystek dość naiwny serio myślał, że ona grzecznie w samochodzie na niego poczeka? :P Szczególnie po tym jak obiecał, że ją spierze. Też jestem ciekawa czy dotrze do szkoły czy pomyli drogę ;)
OdpowiedzUsuńOna jest niemożliwa. W końcu Krystian wkroczył w tą wymianę zdań między Aną a strażnikami. Już widzę jak Ana to zamaluje.Bez problemu zniknęła z samochodu Greya, pewnie nie był zadowolony gdy to odkrył.
OdpowiedzUsuńBrakowało mi Any <3
OdpowiedzUsuńRozwala mnie to jej mówienie o sobie w trzeciej osobie. ; ) Normalnie uznałabym to za głupie i dziecinne, ale u niej to ma urok :)
Uwielbiam te ich kłótnie. W końcu mamy jakiś barwnych bohaterów a nie te imitacje oryginału. Ana jest po prostu świetna z każdym rozdziałem lubię ją coraz bardziej :)
OdpowiedzUsuńa ja mam jednak wrazenie ze Grey ciut przegina. no ok w domu... ale ma ulicy tez musi ja szarpac??
OdpowiedzUsuńwww.czarnekrolestwo.blog.pl
Niech się modli żeby Krystkowi przeszła złość do czasu jak się zobaczą.
OdpowiedzUsuńAna jest taka super, pyskata, nie obchodzi jej cudze zdanie i mówi wszystkim co jej leży na sercu, może niekoniecznie to grzeczne, ale lepiej tak niż trzymać wszystko w sobie.
Ona jest niesamowita. Czasami mam wrażenie że to takie duże dziecko. Ciekawe czy podczas kart będzie taka pewna siebie.
OdpowiedzUsuń