niedziela, 21 września 2014

Rozdział 5.1 - Za dużo... za intensywnie

Czy zdarzyło wam się kiedyś wrócić do domu i czuć się jak byście byli zupełnie gdzie indziej? W jakimś zupełnie obcym, nieznanym wam miejscu? Tak, wiem, zapewne jeśli wam się coś takiego przytrafiło, to chwile później okazało się tylko snem. Być może był to koszmar, może bajka, ale jednak sen. Jednak ja nie śniłam, no chyba, że na jawie, bo uszczypnęłam się kilkakrotnie stojąc w progu i za każdym razem bolało.

– Pani Kasia? – zapytała z niepolskim akcentem szczupła kobieta, koło czterdziestki.


– Nie, ja być Ana – odpowiedziałam wskazując na siebie obiema dłońmi. – Anastazja – dodałam po chwili widząc, że chyba nie kumka o co mi chodzi.

– Ale ja dziecko mówię po Polsku, mówię – zapewniła i zajęła się sprzątaniem. Po tym co robiła dotarło do mnie, że jest to ta wielozadaniowa opiekunka, którą Eliot zatrudnił do dzieci Kaśki.

Zdjęłam buty bez rozsznurowywania ich, po prostu stopa o stopę. Weszłam po wypastowanym parkiecie, który ojciec śmiał odnowić w zeszłym roku i spojrzałam w nowe lustro w srebrnej ramie. Było nienagannie czyste, aż świeciło tą czystością. Ledwie powstrzymywałam się przed pytaniem, czy ta rama jest naprawdę srebrna. Skoncentrowałam się na swoim policzku, zaczynał być fioletowy i pobolewał niczym dokuczliwy ząb.

– Co się pani stało? – dopytywała ta Ukrainka.

– Nic takiego, tylko spotkałam diabła w ludzkiej skórze i kierowana moją wrodzoną życzliwością zaprosiłam go pod koc.

– Niech pani go czym prędzej rzuci.

– Ciężko rzucić szkołę, gdy jest się niepełnoletnim, ale obiecuje o tym pomyśleć. – Uśmiechnęłam się do niej ciepło i wkroczyłam do pokoju. Oniemiałam z wrażenia. Stojąc w progu nie wiedziałam co powiedzieć i jak pozbierać moją własną szczękę, która opadła aż do parteru.

Na ciemnych, popielatych, drewnianych belach ustawione były dwie sofy z czerwonej, miękkiej skóry. Na środku wyrastała dłoń niczym z podłogi i trzymała czarne szkło blatu. Ścianę zdobiły obrazy i wielki telewizor przypominający rozmiarem chyba z pół ekranu kinowego. Do tego zjeżdżalnia, drabinka i basen z miękkimi piłkami w rogu. Oczywiście wszystko utrzymane w kolorach szarości, bieli, czerni i czerwieni, z odrobinką metalu i chromu.

– Kaśka, coś ty wymyśliła? – zapytałam sama siebie w myślach. – Cokolwiek wymyśliłaś, to z pewnością przysporzy kłopotów i to nie tylko tobie, ale także mnie. Jak ja wytłumaczę ojcu pojawienie się tylu nowych mebli? W końcu normalnie pracujących ludzi nie było na to stać po kilkunastu latach ciężkiej harówki, a ja mieszkam tu dopiero od sierpnia. Będzie dym jak nic!

– Podoba się pani, pani Ano?

– Taaa, jasne, sama nie urządziłabym tego lepiej. Są może rachunki?

– Nie wiem, tym wszystkim zajmował się pan Eliot Grey. Pracę nadzorował jednej z jego najlepszych pracowników i także przyjaciół. To niebywałe by architekt wprost z Seattle…

– Nie musisz kończyć. – Podniosłam obydwie dłonie do góry i ruszyłam do kuchni po sok. Ta cała była w ruinie, a pod moimi stopami coś strzeliło.

– Kuchnie zrobią dopiero jutro, bo muszą płytki…

– Mogłaś powiedzieć mi wcześniej! Jedna właśnie pękła!

Zdenerwowana na Krystiana i Eliota, oraz na całą tą nienormalną sytuacje udałam się do pokoju, który jak mi się wydawało będzie nieruszony. Myliłam się. Nowoczesne, dwuosobowe łóżko obite pikowanym materiałem z kilkunastoma diamencikami w zagłówku, do tego czerwona, burdelowa pościel i stolik nocny, także w pikowanym wzornictwie. Na dodatek obraz jakieś gołej baby i dwóch facetów całujących ją po szyi niemal na całej ścianie.

– Heloł! Ja się tu uczyłam, tu było moje biurko i… Nie, ja was zabije!

Po przemyślaniu jednak sprawy doszłam do wniosku, że Kaśka nieźle się ustawiła. Miała jednego, bogatego po niebo sponsora, a ja miałam Krystiana, który nie dość, że był spłukany, zadłużony i głupi, to jeszcze robił mi przemoc. Nie ma co, życie to jednak potrafi być kurewsko niesprawiedliwe, a to przecież ja byłam ta ładniejsza, bystrzejsza i bezdzietna.

Zmęczona opadłam na łóżko, przykryłam się czerwoną, satynową narzutą i przypomniałam sobie pierwszy spotkanie z Krystianem Greyem, to jaki był wyższy, pyszny i ważny, to jak pił setkę, pomimo, że prowadził. Ten jego nienaturalnie stary styl ubierania się, który we mnie uderzył niemal od samego przejścia przez próg. Coś co hipnotyzowało i sprawiało, że od pierwszej sekundy uważałam, go za kogoś skrzywionego, nie do końca normalnego i… mrocznego. Przypomniało mi się jak zmusiłam go do zrobienia zakupów i smażenia naleśników, jak brudziliśmy się nawzajem bitą śmietaną i marmeladą, jak przerzucił mnie przez ramie i zakręcił się w koło sprawiając tym, że kręciło mi się w głowie jakbym była na karuzeli.  Wszystko to zburzyło kilka klapsów i uderzeń w twarz. Nie pojmowałam jak w jednym człowieku mogą być tak różne od siebie dwie osobowości – wesoły, niedojrzały chłopczyk i poważny, pewny siebie gbur.

– Dlaczego nie mogłam trafić na kogoś normalnego? – pytałam samą siebie podkulając kolana pod samą brodę. – Dlaczego chcąc o nim zapomnieć chcę go znów zobaczyć?

Te wszystkie sprzeczne uczucia były dla mnie całkowitą nowością. Nigdy wcześniej nie czułam do mężczyzn niczego. Żadnego przyzwyczajenia, przywiązania czy nawet sympatii. Oni po prostu byli pracą, zarobkiem, sposobem na rozrywkę. Nie widziałam w nich nawet ludzi, a przedmioty, cel, forsę. Z Krystianem od początku było inaczej, a ja głupia zamiast to przerwać póki jeszcze mogłam, to brnęłam w to dalej.

Teraz jednak nie miałam czasu na użalanie się nad sobą. Musiałam zetrzeć łzy i zwlec się z łóżka, bo usłyszałam jak ktoś wchodzi. Ten ktoś miał klucze więc pewnie, to była Kaśka. Okazało się jednak, że był to sam Eliot.

– Hay – przywitał się i musnął mój policzek. Niechcący zadał mi tym ból, bo w mroku przedpokoju nie zauważył siniaka.

– Cześć – odpowiedziałam smutnawo.

Eliot wyminął mnie i zaczął się przechadzać po moim domu bez zaproszenia. Ponownie się mu przyjrzałam, tym razem jeszcze dokładniej niż podczas pierwszego spotkania. Miał na sobie brązową, zniszczoną, skórzaną kurtkę, wytarte, podziurawione dżinsy, popielaty podkoszulek z rozerwanym dekoltem i skórzane, jasnobrązowe buty, takie przypominające kowbojskie, nie były sznurowane, ani na zamek. Całość prezentowała się nietypowo i współgrała z sobą, choć wyglądał jak biedak z getta. Tylko te buty sprawiały wrażenie jakby kosztowały kilkaset złotych.

– Coś ty się tak na mnie zawiesiła? – zapytał wprost.

– Zastanawiam się czy cię opieprzyć, czy ci podziękować.

– I?

– I? – Spojrzałam na niego nie rozumiejąc.

– Do jakiego doszłaś wniosku?

– Że dziś nie mam siły, ani na jedno, ani na drugie. Skoro już masz klucze do mojego mieszkania, to wychodząc zamknij za sobą drzwi, proszę. – Wyminęłam go i ponownie wkroczyłam do tej kurewskiej sypialni.

Opadłam na łóżko i zasnęłam. Przebudziłam się tylko po to by ponownie zapłakać. To wszystko działo się za szybko, za intensywnie. Rozejrzałam się po ciemnym pomieszczeniu, była noc,  a na krześle ze srebra i czerwonego zamszu wyraźnie widziałam posturę jakiegoś człowieka. Przeraziłam się i skamieniałam ze strachu.

– Długo spałaś – usłyszałam dobrze znany mi głos.

Mężczyzna odpalił papierosa i tą samą zapałką odpalił świece zapachowe. W całym pomieszczeniu uniósł się zapach świeżych róż, piżmu i cynamonu. Zrobiło się też jaśniej, ale nadal klimatycznie, nieco mrocznie, choć w zasadzie nawet przyjemnie.

Krystian wstał z krzesła, podszedł do łóżka wolnym krokiem. Stanął wyprostowany i naprężony do granic możliwości. Odruchowo zerknęłam na jego rozporek, na spodniach przebijał się ślad uwięzionej w nich męskości. Jego duże, męskie dłonie powędrowały do skórzanego, ciemnobrązowego paska z dużą, klasyczną klamrą. Rozpiął go i zajął się pięcioma guzikami. Jego dżinsy luźno trzymały się na biodrach, a jego dłoń chwyciła mnie za włosy, oplotła je dookoła siebie.

– Liczę na przeprosiny Ana – rzekł tak seksownie, że nie potrafiłam się mu przeciwstawić. Tak naprawdę także miałam wewnętrzną ochotę się wyżyć w sposób seksualny, ale na Boga, nie w taki sposób, nie tak od razu i w ogóle nie tak. Z pewnością nie po tym co mi zrobił.

13 komentarzy:

  1. Tylko tytuł? Chcemy więcej :-) Opowieść zaczęła się już bardzo ciekawie rozkręcać. Umiesz budować napięcie. Tylko nie przesadzaj za bardzo, bo uschniemy z tęsknoty :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sandro wydaje mi się, że trzymanie nas ciągle w napięciu bardzo ci odpowiada. Przynajmniej masz pewność, że jeszcze tu zajżymy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Opieprzy go, zacznie krzyczeć, zgodzi się na wszystko? Nie trzymaj nas za długo w niepewności :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej hola hola to Ana ma go przepraszać? O ile dobrze pamiętam to on ją zdzielił w twarz i to tak, że siniaka ma, więc to on powinien ją najpierw przeprosić. Mam nadzieje, że Ana mu dość dosadnie wyjaśnij co sądzi o jego obecnym pomyśle :D
    Eliot niezły remont jej zrobił. Mieszkanie jak nowe bez zbędnych kosztów i wkłady własnego. Przychodzisz i jest - jak w programie telewizyjnym :P Aczkolwiek jakby mi ktoś pokój przemeblował i przemalował bez pozwolenia to bym chyba łeb urwała ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ana może i trochę przegięła ale jednak to on jen trzasnął w twarz, więc to on powinien przepraszać. Nieźle się dziewczyna wpakowała, ciągle o nim myśli, może nawet jen zależy. Jestem ciekawa czy Krystianowi też zależy czy widzi w niej tylko i wyłącznie obiekt seksualny. Co do wyremontowanego mieszkania to Ana powinna się cieszyć, nic nie zapłaciła wszystko za free, raj po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj co to ma być? Krystek na prawdę domaga się, żeby Ana go przeprosiła? Mam nadzieję, że nasza kochaniutka da mu popalić! Dał jej w twarz, przecież to przesada...
    Poza tym, on chyba zauważył jej stan, skoro obudziła się i płakała a on był tam w tym czasie? Tak? Bo z tekstu tak wynika.
    Oczywiście jestem ukontentowana z powodu tej części i czekam na kolejną, a że jednak mam już w akademiku internet <3 to mogę sobie czytac do woli :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, bo właśnie dopisuje kolejną część i jeszcze tej nocy umieszczę :)
      Nie było mnie dłuższy czas, wina pracy, domu... sterty nudnych obowiązków.
      A kiedy u ciebie na Ciszy coś będzie?

      Usuń
    2. Na razie tylko Wysypisko, ale z Ciszą myślę ruszyć od listopada, jeżeli mi się uda oczywiście.
      Zobaczę, na ile mi czas pozwoli :)

      Usuń
    3. Ostatnio nie mogę się za nic zabrać, ale dziś się postaram :)

      Usuń
  7. Hmm... Pan Grey zachowuje się trochę zbyt pewnie siebie, jak na mój gust. Ana chyba powinna coś z tym zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  8. Faktem jest że Ana zachowała się nagannie ale nie powinien był na nią podnosić ręki w ten sposób, ona jest jeszcze taka młoda i ma prawo zachowywać się szczeniacko. Tym razem to pan Grey przesadził ze swoją mroczną stroną. Mam tylko ogromną nadzieje że nie dostanie swoich przeprosin a jeśli już to takie żeby mu w pięty poszło !

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda mi się tej Any zrobiło, jak ona taka rozbita. Niby zachowała się jak gówniara, ale Krystian przesadził.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ana nsprawde powinna sie przeciwstawic Greyowi... przeciez to niemozliwe, by po tym wszystkim co sie stalo ot tak poszla z nim do lozka...
    www.czarnekrolestwo.blog.pl

    OdpowiedzUsuń