poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 3.4 - Sesja

Stanąłem przed lustrem by postawić włosy na żel, w końcu nie wypada przyjmować gości będąc takim rozczochranym. Ubrany w czarny golf i znoszone dżinsy otworzyłem drzwi. Kobieta, chuda brunetka przekroczyła próg i jeszcze zanim zdążyłem odgrodzić nas od świata zewnętrznego ona już padła na kolana. Uśmiechnąłem się z dumą. Język szpicruty przeciągnąłem po jej kręgosłupie delikatnie łaskocząc.

– Leila, moja mała Leila – powiedziałem jakby do siebie, ale wiedziałem, że mnie słyszy. – Wstań i zapraszam do pokoju.

Wstała na nogi, zgrabnie się przy tym poruszając. Odwiesiłem szpicrutę na wieszak. Leila przeszła przodem, we wskazanym przeze mnie kierunku. Właściwie nigdy nie zastanawiałem się jak ma naprawę na imię, dla mnie była po prostu moją malutką Leilą.

Zasiadłem wygodnie w skórzanym fotelu, a ona stanęła na środku pokoju. Zaczęła rozpinać guziki swojej koszuli, od góry tak jak ją uczyłem, powoli i seksownie. Kiedy piersi zaczęły wychylać się zza materiału poczułem nacisk mojego penisa na materiał dżinsów. Nie miałem na sobie nic poza spodniami i golfem. Na twarz przyjmowałem powagę, zagryzałem język by się nie uśmiechnąć, a usta zaciskałem by nie było widać, że zagryzam język. W końcu czarna koszula Leili opadła na dywan, tuż przy jej stopach. Zamknąłem na chwilę oczy i zapragnąłem by zamiast Leili stała tam Ana, ale to nie było możliwe, nawet w najśmielszych snach. Anastazja Steel w życiu nie ustałaby tyle czasu w miejscu z taką pokora i oddaniem, nie było się co łudzić. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi to co jest. A Leilę lubiłem. Przeżyliśmy z sobą ładnych kilka lat. Od początków jej studiów. Właściwie tylko dzięki mnie i dyscyplinie je ukończyła.

Dziewczyna założyła dłonie na kark, łokcie prosto, równo jeden z drugim. Widać było, że jest z siebie dumna. Uśmiechnąłem się do niej złowieszczo, zmarszczyła brew, w ten sposób zadała niewypowiedziane pytanie.

– Zapomniałaś o spodniach – powiedziałem lekko rozbawiony.

– Przepraszam – rzekła pokornie.

– Nie trzeba potem i tak cię za to ukarze i jeszcze za coś. Wiesz za co?

– Za to, że możesz, panie?

– Nie, Leila, ja jestem sukinsynem, ale nie aż takim. – Wstałem. Kobieta spięła się i wyprostowała jeszcze bardziej. – Pozbądź się spodni – poleciłem, a sam oddaliłem się w stronę przedpokoju. Zdjąłem szpicrutę z wieszaka i powróciłem z nią do Leili, by delikatnie przesuwać języczek niezwykle bolesnego narzędzie po jej smukłym ciele. Okrążyłem dziewczynę. – Wiesz już o czym zapomniałaś? – zapytałem podsuwając kawałek tej delikatnej, cielęcej skóry pod jej usta.

– O tym jak się do pana zwracać – odpowiedziała, a ja wykorzystałem moment, gdy rozwarła usta i wsunąłem w nie język szpicruty.

– Dobrze go nawilż, dziś go na sobie poczujesz – zapowiedziałem.

W mieszkaniu robiło się coraz ciemniej, za oknem wciąż padał deszcz, a niebo przeszło granatem. Tyle zarejestrował mój umysł jeśli chodzi o pogodę. Zasunąłem ciężkie, bordowe zasłony, zaświeciłem jedną, słabą żarówkę na żyrandolu. Leila w tym czasie pokornie trzymała szpicrutę w zębach, za owy język, który nakazałem jej nawilżać. Sam chwyciłem za rączkę, wziąłem szybki zamach i uderzyłem kobietę w okolice ud. Syknęła z bólu.

– Dawno cię u mnie nie było, nie sądziłem, że będę musiał przypominać tak podstawowe zasady jak te, że należy się do mnie zwracać na pan. – Tym razem smagnąłem jeden z jej pośladków. – Poza tym, Leila, jesteś dorosła, przychodzisz tu z własnej woli, by zaspokoić swoje potrzeby, dlatego nie życzę sobie pisków, krzyków, jęków, syknięć. Karę, rozkosz, wszystko co wydarzy się między nami, w tym pomieszczeniu znosisz z pokorą, w ciszy, z pełnym skupieniem, spokojem i oddaniem. – Połaskotałem ją po twarzy językiem szpicruty, chwilę, wiedziała co to oznacza.

– Tak, panie – odpowiedziała.

– Dobrze, czyli to pamiętasz. A jak jest z komendami? – zapytałem sam siebie, wiedziała, że ma milczeć, bo nie dałem jej żadnego znaku, że chcę poznać odpowiedź na to pytanie z jej ust. Wolałem się sam przekonać. 

Język szpicruty sunął po ciele Leili od podbródka, aż po przez zapięcie stanika, pępek, sięgnął do wzgórka łonowego i pokazał kierunek ku dołowi. Dziewczyna powoli padła na kolana. Uniosłem brwi do góry, byłem pod wrażeniem, że to zapamiętała. Uniosłem jej brodę ku górze także przy pomocy tego samego narzędzie, uważałem je za najlepsze w zaawansowanej tresurze. Patrzyła mi w oczy, pełna pokory, nadziei.

– Czy chcesz mi coś wyznać? – zapytałem. Wiedziałem, że dla Leili to coś znacznie więcej niż scena odgrywana, dla tej niegdyś zbuntowanej dziewczyny te sesje były niczym terapia. To tutaj, przy mnie, nauczyła się cierpliwości, pokory, dyscypliny, systematyczności, a nawet tego jak zadowolić mężczyznę w łóżku. Byłem dla niej niezwykle surowy, ale i cierpliwy. Nawiązała się między nami więź, niezobowiązująca, nie miłosna, ale zwyczajna więź zrozumienia, przyjaźni, sympatii.

– Tak, panie.

– Wstań.

Podniosła się z klęczek, stanęła w takiej pozycji jak na początku. Na baczność i z rękoma splecionymi na karku. Zaczęła wypowiadać swoje grzechy, winy, błędy i niedopatrzenia.

– Spóźniłam się ostatnio na pociąg i trzy razy do pracy. Zapomniałam o jedzeniu śniadań i ciepłym napoju co rano. Nie ćwiczę regularnie tak jak ci obiecałam, panie. Ponad to zaniedbałam mojego męża zasypiając kilka razy zanim ten wrócił z pracy.

– Temat twojego męża zostawmy, bo…

– Ale ja czuje się winna i proszę o karę także za ten występek.

– Dobrze – przystałem na jej… to nawet nie była propozycja, to była jej potrzeba, ona po prostu nie mogła obyć się bez kar, sztywnych granic, trzymania w ryzach. Nie podniecało ją to, bała się chwilami jak cholera i nie lubiła bólu, ale nie umiała walczyć z wyższą potrzebą bycia przez kogoś zdominowaną, bycia pod czyjąś kuratelą. – Mówiłaś, że zaniedbałaś ćwiczenia. – Usiadłem na fotelu, dokładnie na wprost jej.

– Tak, panie.

– Zrób krzesełko przy ścianie – nakazałem.

Pozycja nie należała do najłatwiejszych. Leila jednak sprostała wyzwaniu. Oparła plecy o ścianę. Kolana stały się wierzchołkiem, a uda i łydki stworzyły kąt prosty.


– Ręce przed siebie, jak do przysiadu – poleciłem. – Wewnętrzną stroną do góry. – Wstałem i odnalazłem w jednej z komód drewnianą trzcinkę, wąską, elastyczną.

Podszedłem do Leili, położyłem trzcinkę na jej dłoniach. Odszedłem na krok. Widziałem, że nie daje już rady utrzymać pozycji. Spojrzałem na zegarek, minęło ledwie kilkanaście minut.

– Kiedyś wytrzymywałaś tak godzinę, bez problemu. Widzisz do czego doprowadziło twoje zaniedbanie?

– Tak, panie. – Drżał jej głos z wysiłku. Ręce także się chwiały niczym na wietrze.

– Dwanaście – podałem liczbę i chwyciłem za narzędzie. Wiedziała co ma uczynić. Jedna dłoń została na miejscu druga znalazła się do góry, przywarta do ściany nad jej głową.

Pierwszy raz zawsze jest najlepszy. Daje dozę tego podniecenia, które potem już można  tylko rozszerzać aż do granic i błysku orgazmu spełnienia przy samym końcu. Pierwszy raz to pierwszy świst i trzask tego elastycznego narzędzia o skórę, pusty trzask, tak delikatny, tak inny niż trzaśnięcie paska czy szpicrutą. Leila zamknęła oczy zaraz po uderzeniu, wykrzywiła twarz, otworzyła oczy. Nadeszło drugie uderzenie. Trzecie i czwarte. Po każdym robiłem spory odstęp by była gotowa przyjąć kolejny cios na swoją drobną kobiecą dłoń. Po sześciu zmieniliśmy dłoń. Leila byłą leworęczna, więc prawej nie żałowałem. Przy czwartym zacisnęła pięść.

– Zaczynamy od początku – rzekłem surowo i pewnie. Zobaczyłem panikę w jej oczach, że jak to tak, ale przecież te zasady nie były nowością, one obowiązywały u nas przez lata.

Leila wyprostowała palce i wyczekiwała. Uśmiechnąłem się z niedowierzaniem.

– Zaczynamy karę od początku – podpowiedziałem, ale to nic nie zmieniło. – Widzę masz krótką pamięć. Od której ręki zaczęliśmy?

– Lewej, panie.

– To czekam na lewą.

– Panie, ale ona już swoje dostała, nie dam rady.

– Dasz, wierzę w ciebie. Dyskusja zakończona, a każda jej kontynuacja z twojej strony będzie równa temu, że nie zaznasz dziś zaspokojenia, a jedynie przypomnisz sobie co to dyscyplina.

– Rozumiem, panie. – Wyciągnęła lewą dłoń przed siebie, prawą uniosła do góry. Jej nogi odmawiały posłuszeństwa, wiedziałem, że długo nie wytrwa w tej pozycji. Postanowiłem więc załatwić to szybko i nie bić tak mocno jak wcześniej. Wiedziałem, że i tak nie odczuje taryfy ulgowej, w końcu wyraźne pręgi zdobiły jej kobiecą rączkę.

Z lewą poszło szybko, prawej jednak znów nie oszczędzałem. Ledwie, ledwie, ale dotrwała do ostatniego uderzenia, bez krzyków, uników, a nawet syknięć.

– Moja, mała Leila – powiedziałem do niej ciepło, przykładając swoją dłoń do jej policzka, pogładziłem jej bladą skórę kciukiem. – Jestem z ciebie dumny – pochwaliłem.

– Dziękuje, panie.

– Możesz powrócić do podstawowej pozycji – szepnąłem z lekkim uśmiechem.

Powstanie na nogi, po tak długim czasie gdy zmuszało się je do ugięcia i utrzymaniu ciężaru ciała nie było łatwe, ale wiedziałem, ze ta mała sobie z tym poradzi. Usiadłem ponownie w fotelu, rozkazałem by zrobiła mi kawę, nie chciałem tej nocy szybko zasypiać. Wiedziałem, że jeszcze dużo przed nami.

– Nie zaniedbuj więcej ćwiczeń – powiedziałem do kobiety w bieliźnie, która właśnie podała mi kawę taką jak lubię, ze śmietanką i z pięcioma łyżeczkami cukru. Czekałem aż ta słodka gorycz nieco przestygnie i będzie mogła uraczyć mój przełyk. Postanowiłem umilić sobie czekanie. Sięgnąłem do paska moich spodni, rozpiąłem go, następnie rozporek. Dżinsy lekko zsunąłem na z pośladków. Mój sterczący penis wyskoczył z tych uprzęży jakie go krępowały. Nie musiałem nic mówić. Ta mała natychmiast uklękła, przeszła na kolanach tyle ile dzieliło środek pokoju od mojej osoby.

– Dłonie za siebie – przypomniałem. Posłusznie wykonała polecenie. Wzięła go w usta bez użycia dłoni i rytmicznie poruszała nimi w górę i w dół. Rutynowo dwa razy płytko i raz głębiej, dwa razy płytko i raz głębiej tak jak ją uczyłem. – Pamiętaj o dłoniach, bo inaczej będę je musiał związać – uprzedziłem. Wiedziałem, że to pomoże jej w pilnowaniu samej siebie. Nie lubiła mieć związanych dłoni, bo zawsze wtedy chwytałem jej włosy, oplatałem wokół mojej ręki i stawałem się brutalny. Rozsiadłem się wygodniej w fotelu, głowę odchyliłem do tyłu i czerpałem doznania z najlepszego seksu oralnego jaki mi się przydarzył w ciągu ostatnich miesięcy.

Poczułem, że dotykam spełnienia, wysunąłem miednice.

– Ssij mocniej – poleciłem. Przykładała się, ale moim zdaniem za mało. – Chwyć mocno dłoń dłonią i nie waż się mnie powstrzymywać.

Wiedziała, że ze mą nie ma co dyskutować, chwyciłem za jej głowę i zacząłem mocno posuwać ją w usta. Starałem się jednak robić to tak by się nie dławiła, a przynajmniej by takie zdarzenia miały miejsce sporadycznie. W końcu doszedłem.

– Połknij – rozkazałem. Połknęła, następnie chciała wziąć penisa w usta i go wyczyścić. Nie chciałem by uczyniła to w ten sposób. – Moja mała, ale języczkiem, języczkiem – wyjaśniłem. Wysunęła więc język i lizała nim, tak jak liże się lody na wafelku, gdy zaczynają się za szybko topić i ściekać. – Przyłóż się bardziej – strofowałem ją. Lubiłem to. Gdy czułem jej strach, to czułem się spełniony, podniecony. Bez tego strachu ani rusz.

W końcu złapała odpowiedni rytm, naślinienie, tempo. Wszystko mi odpowiadało. Penis zaczął ponownie się unosić, ale nie chciałem by w pełni go postawiła, więc ją powstrzymałem.

– Pozycja! – warknąłem.

Niemal podskoczyła. Nic dziwnego, bo ja bardzo rzadko na sesjach podnosiłem głos. Stanęła na środku pokoju, na baczność, z dłońmi splecionymi na karku.

– Trzy spóźnienia, trzydzieści pasów – zapowiedziałem. – Przyjmij moją ulubioną pozycje, a ja w tym czasie naszykuje narzędzia potrzebne mi do wykonania kolejnej kary.

Podczas gdy Leila pozbywała się stanika i koronkowych fig, ja nalałem do miski letnią wodę i odnalazłem za koszem na pranie strzykawkę do lewatywy. Wyglądała dokładnie tak jak strzykawki, którymi kiedyś wykonywano zastrzyki, ale była znacznie większa.

Powróciłem do pokoju, nie zgasiłem światła w łazience. Dopiero wtedy przypomniałem sobie o zapięciu rozporka. Pasek wyszarpnąłem ze szlufek. Był gruby, ale nie ciężki, znoszony i wykonany z brązowej skóry. Leila stała przy komodzie, trzymając na niej swoje łokcie. Miałem niezwykłe szczęście bo akurat w tym miejscu szły rury od kaloryfera. Zapiąłem jej na nadgarstkach kajdanki, ograniczając możliwość zasłonięcia się przed razami. Pas trzaskał o jej pośladki w systematycznych odstępach, ale nie były one długie. Widać było, że jej pupa odwykła od bicia, bo bardzo szybko nabierała kolorów, a Leila już w połowie zaczęła uginać kolana.

– Bo zacznę od początku i przyniosę wiadro wody do moczenia paska, tak jak na pierwszym roku twoich studiów, pamiętasz? – przypomniałem. Nie chciałem odpowiedzi, chciałem ją przestraszyć by trzymała pozycje.

Widziałem, że stara się jak może, ale i tak coś jej nie wychodziło. Pupa była już porządnie zbordowaciała, a dwudziesty siódmy pas spadł przy akompaniamencie:

– O kurwa, proszę.

Nie usłuchałem, zamiast tego ukąsiłem jej skórę na pośladkach pasek z taką siłą, że aż echo odbiło się od ścian i przedmiotów.

– Aaaa.


– Te pasy się nie liczą. Będę bił tak intensywnie, dopóki się nie uspokoisz i nie zapanujesz nad własnymi reakcjami. Już to przerabialiśmy i oboje wiemy, że to potrafisz – wyjaśniłem spokojnie i stanowczo.

Kolejne uderzenie i kolejny wrzask. Jeszcze jedno, wrzask już osłabł na sile i intensywności. Przy kolejnym pojawił się szloch, a kobieta ugięła kolana. Nie błagała, wiedziała, że w naszej relacji nie ma ustępstw i błagań. Od dawna nie było już haseł bezpieczeństwa, ufaliśmy sobie. Po przekroczeniu progu ona nie miała już na nic wpływu, to ja byłem panem i władcą jej ciała, doznań, bólu jaki jej zadaje.

Trzask, utrzymała pozycje, ale szloch był nadal za głośny.

– Płakać możesz, to jest nawet wskazane, ale bezgłośnie, tak jak cię uczyłem – zapowiedziałem.

Kolejny mocny raz, tak silny jak żaden poprzedni. Skóra na pośladkach aż spłaszczyła się podążając za pasem. Wróciła do normy. Leila zatrzęsła się, ale to był już odruch bezwarunkowy. Płacz był cichy, na tyle cichy, że nie przeszkadzał w kontynuowaniu i to się liczyło.

– Dwudziesty szósty – odliczyłem. Uderzyłem tak jak biłem pierwsze pasy. Nie za mocno, ale jednak boleśnie. Wiedziałem, że zagryza wargi by nie wydobyć z siebie ni skowytu. – Trzydziesty. – Ostatniego nie mogłem sobie darować, był silny, bolesny. Znów się zatrzęsła, lekko ugięła kolana, ale postanowiłem już nie wyciągać z tego dodatkowych konsekwencji.

Odpiąłem Leili dłonie, pozwoliłem by się we mnie wtuliła i wypłakała. Potrzebowała tego. Wiedziałem jednak, że nie mogę pozwolić jej na zbyt długie użalanie się nad sobą. Chwyciłem za włosy, szarpnąłem.

– Pozycja – nakazałem.

Stanęła na środku, pociągała nosem i połykała łzy. Rzuciłem chusteczki higieniczne na stół.

– Doprowadź się do porządku. Czekam na ciebie w łazience.

Wbiła we mnie przerażone spojrzenie. Nienawidziła seksu analnego, zwłaszcza po długim nieużywaniu tego miejsca.

– Poboli, poboli i przestanie. Rozciągniesz się, męża zadowolisz – zakpiłem. Uśmiechnęła się. Lubiła moje poczucie humoru. Dobrze wiedziała jaki jestem poza sesjami.

– Krys… Panie, ja dawno…

– Wiem. Rozciągnę cię od nowa, ale bez protestów, bo inaczej naprawdę zaboli.

Widziałem jak sięga po chusteczki. Sam przeszedłem do łazienki. W końcu się zjawiła w jej progu. Ręcznik leżał już na środku. Posłusznie na nim uklęknęła, wypinając się w moją stronę, głowę zniżyła, ręce wyprostowała na podłodze. Nieco poprawiłem jej pozycje, potem nabrałem wody do strzykawki. Nakierowałem jej wąską końcówkę w odbyt dziewczyny.

– Postaraj się rozluźnić, bądź spokojna, nie wierć się.

– Dobrze, panie.

Nacisnąłem na jak ja to miewałem dźwignie. Napierałem na nią bardzo powoli, a woda płynęła do jej wnętrza. Pierwsza strzykawka, druga, trzecia, przy czwartej zaczęła pojękiwać. Klepnąłem w obolały pośladek, zamilkła. Leila była jak taka zabawka, która ma swój wyłącznik. Ja znałem już ją na pamięć, miałem do niej instrukcje, wiedziałem gdzie nacisnąć i co przekręcić by wszystko działało jak należy.

– Aj, Krystian, nie dam rady… – jęknęła, a dłoń powędrowała do pośladków.

– Będzie za to dodatkowa, jedna. Ta miała być ostatnia. Zabierz rękę.

Posłuchała. Wiedziałem, że jej wnętrze pomieściłoby jeszcze ze trzy takie strzykawki, z wielkim trudem i bólem, ale jednak. Tym razem nie jęknęła, nie wydała z siebie nawet westchnięcia.

– Wytrzymaj – poleciłem i patrzyłem na zegarek.

– Pani… – zaczęła po trzech minutach.

– To nawet nie połowa, Leila, wytrzymaj i milcz.

– Pani, ale… – Płakała, nie dawała rady. Przy tak rzadkich spotkaniach to nic dziwnego. Po prostu się odzwyczaiła, ale nie miałem dla niej zaplanowanej taryfy ulgowej.

– Cisza. – Dałem klapsa. Zapanowała cisza jak makiem zasiał. Minęło jedenaście minut. Zabrałem swoje zabaweczki i zostawiłem ją samą.


– Wiesz co robić – rzuciłem zamykając drzwi.

Czekałem w pokoju. Leila w końcu się w nim pojawiła. Stanęła w pozycji, a ja delektowałem się kawą. Spokojnie, w cierpliwości, skupieniu i oddaniu czekała aż skończę. Skończyłem. Gdy wstałem, to sama wiedziała, że musi podejść do komody, ale nie do tej co ostatnio, a do niższej. Położyć na niej łokcie i wypiąć pośladki. Komoda sięgała jej nieco nad kolana, więc wypicie było idealne.

Pierw zagłębiłem jeden palec we wnętrzu jej wilgotnej kobiecości. Tam panowała istna powódź, poczułem dumę i radość, że ją tak uszczęśliwiam. Potem doszedł drugi palec, lekko nimi pokręciłem. Widziałem jak zaciska zęby, a łzy ciekną ciurkiem po policzkach i dudnią o blat komody.

– Ciiichutko, spokojnie, zaraz skończę. To nie potrwa długi.

Trzeci palec, szybko, widocznie za szybko, bo ugięła kolana i zawisła dosłownie na mięśniach odbytu, w którym nadal miałem swoje dwa palce. Pociągnąłem za nie ją do góry. Klaps przywołał ją do porządku. Tym razem trzeci palec wszedł cały. Pokręciłem nimi na wszystkie z możliwych stron, nawet je ugiąłem. Następnie zastąpiłem je główną swojego penisa. Kobieta zasyczała, potem był szloch. Stanąłem, zatrzymałem swoje przyrodzenie w miejscu.

– Spokojnie, wiem, że boli, nie jest przyjemne, ale to kara, nie ma być przyjemna. Więc się uspokój i nie wydawaj z siebie dźwięku, bo zacznę poruszać się szybciej, a wtedy dopiero będziesz miała powody do narzekań i marudzeń.

– Ale naprawdę to…

Miałem dość jej użalania się, wepchnąłem go szybko do połowy. Krzyknęła. Wysunąłem i ponownie naparłem, wszedł nieco głębiej. Powtórzyłem ten zabieg kilkakrotnie, w końcu przestała płakać na głos. Jednak gdy zacząłem poruszać się szybciej, zacisnęła mięśnie kegla, a tym samym też zwieracze. Ja poczułem wtedy niesamowity dyskomfort, a ona zapewne ból.

– Leila, spokojnie, rozluźnij się – nakazałem. Pomyślałem wtedy, że bez klapsa ani rusz. Wymierzyłem więc pięć siarczystych razów na prawy pośladek. Odczekałem pół minuty. Poczułem jak zaczyna się rozluźniać. Wykorzystałem ten moment i ruszyłem do „ataku”. Mocno ją posuwałem, aż w końcu zagłębił się cały, a wtedy jedynie przyśpieszyłem tempo, by w końcu, po dobrych piętnastu minutach ostrego rżnięcia sięgnąć spełnienia.

Leila miała potem trudności stanąć na nogi. Bolała ją pupa, nie tylko od analnego stosunku, ale także od razów. Wyprostowała się z trudem.

– Pochyl się z powrotem. – Nie odważyła się sprzeciwić. Choć bała się powtórki. – Włożymy w ciebie kuleczki – wyjaśniłem gdy przyjęła pozycje.

Wyjąłem z szuflady dwie metalowe kuleczki na sznurku. Nawilżyłem je w swoich ustach następnie zapakowałem jedną do wnętrza jej kobiecości, a drugą do odbytu. Oczywiście znów syknęła. Odnalazłem pasek i trzasnąłem nim trzy razy porządnie o bordowe pośladki. Krzyknęła.

– Będę bił po trzy, dopóki się nie uspokoisz.

Kolejne trzy. Cisza. To co kocham. Nienawidziłem jak ktoś darł się bez powodu, a ona nie miała powodu, bo nic jej nie groziło.

– Załóż bieliznę i w podzięce za lekcje posprzątaj mi mieszkanie – poleciłem, a sam udałem się do kuchni po zimne piwo dla ostudzenia emocji. Otwierając Lecha zorientowałem się, że znów nie zapiąłem rozporka. Pośpiesznie naprawiłem błąd i z piwkiem udałem się na mój ulubiony fotel poobserwować jak w moim mieszkanku zagoszczą ład i porządek.

Po raz kolejny pragnę uprzedzić, że kiedy rozdział 3 dobiegnie końca to blog zostanie zamknięty i będzie dostępny tylko dla stałych czytelników, tych komentujących. Dlatego proszę o nadsyłanie swoich maile na mój adres e-mailowy :)

21 komentarzy:

  1. Więc poznaliśmy Krystiana z nowej tej dominującej strony i widać, że normalnie jest w swoim żywiole. Ewidentnie lubi rządzić, wydawać polecenie i zdaje się, że lubi posłuszeństwo, więc co mu się spodobało w Anie?
    Leila jak już mówiłam dla mnie jest nijaka taka zbyt posłuszna jak na mój gust. Do tego ma męża, a do Krystiana przychodzi po coś co potrzebuje - dziwne. Skoro zna Krystiana od kilku lat to podejrzewam, że znali się przed ślubem Leili, więc czemu wyszła za kogoś kto nie jest w stanie spełnić jej oczekiwań (bo nie wiem jak to inaczej nazwać). Jakoś nie widzę, żeby Ana była taką doskonałą uległą jak Leila, więc na pewno będzie interesująco i burzliwie. Mam nadzieje, że w kolejnym rozdziale będzie już Ana, bo już jej okropnie brakuje. Tych jej ciętych ripost i niespożytej energii.

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest tak podobne do Greya, że bardziej już nie można.... trzeba było sie wysilić chociaż na drobną zmiane imion partnerek seksualnych, a nie ściągać prawie wszystko z książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fanfik dlatego imiona są takie same, po korekcie treści jedyne imie jakie zostanie to Anastazja, reszta będzie zmieniona. A co do podobnej treści, nie przypominam sobie by oryginalna Leila miała męża, nie kochała Krystiana, itd. Opis sesji także nie jest ściągnięty z książki. Fan fiction rządzi się swoimi prawami, właśnie choćby tym że imiona bohaterów są takie same jak w oryginale.

      Usuń
  3. Widać, że Krystian lubi dominować, ciekawa jestem tylko czy Anastazja będzie też tak posłuszna jak Leila, coś mi się wydaje, że będzie jej ciężko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieje ze i Ane zobaczymy kiedys w takiej wspaniałej odsłonie , jak tutaj Leile.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma szans, przynajmniej moim zdaniem, by panna jak Ana była aż tak uległa i aż tak posłuszna... Przynajmniej jak dla mnie straci to klimat jeżeli taką ją zrobisz. Leila jest zbyt... Po prostu mi nie pasuje i już.
    Co do części naprawdę dobra i chyba najdłuższa z tych co sie pojawiły, choć kto wie... dodawałaś tak rzadko że chyba musiałabym przejrzeć od początku ;) ;)

    AAAAA. Poza tym "panie" a nie "pani". Sandro, czyżbyś miała ciągoty? ;p Wiem, wiem, że to oczywiście literówka ale zwracam uwagę.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciągoty....?

      Ale przytyk, że części tak rzadko oddawane... no, no, bo będzie foch.

      Usuń
    2. Oj tam... No, ale teraz te 2 tyg to ja będę jak na szpilkach, przez to, że każesz czekać!

      Usuń
  6. Świetna część.Nie wyobrażam sobie by Ana na miejscu Leili była tak posłuszna,to raczej nie w jej naturze.Krystek wreszcie pokazał swoją drugą twarz,tą dominującą.Może właśnie w Anie spodobało mu się to,że jest inna niż wszystkie jego dotychczasowe chociaż lubi kontrole i uległe kobiety itd. może właśnie spodobała mu się taka nieusłuchana.O.Leili trudno wiele powiedzieć bo narazie niewiele o niej wiadomo zastanawiam się tylko co by powiedział mąż gdyby zobaczył jen pośladki po tym spotkaniu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy mnie jako jedynej ta częśc sie nie spodobała. Jest poprostu zbyt wyimaginowana, ja wiem ze nie którzy lubią tak. Lecz lekka była zbyt posłuszna, zbyt dziwna

    OdpowiedzUsuń
  8. Niezła część. Jakoś nie widzę Any w roli Leily, ale w sumie nauka dyscypliny w jej przypadku może być niezwykle ciekawa;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ta część mocno w klimacie osadzona :-) Hmmm, robi się ciekawie....

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakiś czas temu znalazłam twojego bloga, przeczytałam to co było chyba wtedy do rozdziału 2.1 albo 2.2 i później jakoś zapomniałam o tym blogu. Zapowiadało się całkiem fajnie i miałam nadzieję, że później będzie lepiej, dziś sobie przypomniałam o tym blogu no i nie zawiodłam się, każdy kolejny rozdział jest coraz ciekawszy i lepszy. Bardzo fajnie, że ktoś cię zauważył i może powstać z tego książka. Życzę Ci żeby wszystko się udał i książka pojawiła się jak najszybciej w księgarniach.
    OnlyNight

    OdpowiedzUsuń
  11. hej dla mnie ten rozdział był hardcorem...
    strasznie mnie zaskoczył ten Krystian ..jakoś bardziej stanowczy od tego z ksiązki ....

    OdpowiedzUsuń
  12. Ana chyba nigdy nie bedzie tak posluszna i uległa jak Leila, chociaz.moge sie mylic. Jak dla mnie ta Ana jest ciekawsza niz ta z oryginału :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. boze to jest zajebiste! o wiele bardziej podoba mi sie ta wersja aniżeli prawdziwy grey ;)) tutaj bohaterowie mają dusze, nie to co tam xoxo

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten rozdział był mocny... Pani E.L James nie pokusiła się o opis tego co Grey wyprawiał z uległymi... Po tym rozdziale kompletnie nie wyobrażam sobie Any w roli tej poddanej profesorka.

    OdpowiedzUsuń
  15. W tej wersji nie wyobrażam sobie, że Krystian podporządkuje sobie jakkolwiek Anastazję

    OdpowiedzUsuń
  16. po prostu nie jestem w stanie tego skomentować. było ... wow.. tylko tyle.

    www.czarnekrolestwo.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  17. Trochę się przeraziłam po tej części. Nie sądziłam, ze on jest aż taki ostry. I ogólnie trochę mnie ta część wstrząsnęła i nie wiem co napisać. Leila tego chce więc współczuć im nie mogę. Ale zastanawia mnie to czy to samo będzie praktykował z Ana czy będzie bardziej łagodny.

    OdpowiedzUsuń
  18. Sesja całkiem fajnie opisana. W sensie że umiałam to sobie wyobrazić.... No bo to jednak jest trochę straszne... Ale kurcze.... No Krystian jest mocny... W żaden sposób nie umiem sobie wyobrazić Any takiej uległej jak Leila. Ona mi nie pasuje do tej roli, przynajmniej na razie.

    OdpowiedzUsuń