– Hej, przyjechaliśmy do ciebie – tak brzmiały słowa powitania
zaraz po otworzeniu drzwi, a po chwili pierwszy wszedł Oliwier, następnie Kaśka
z torbą, przenośnym łóżeczkiem i Nikolą. – Wózek jest na dole, mogłabyś…
– Jasne. – W samej męskiej bluzie i stringach pognałam na
dół, Oliwier poszedł ze mną.
– Ciocia, cocia, mas coś dla mnie? – dopytywał.
– Szczerze to ciocia nie wie, ale zaraz sprawdzi. – Mówiłam
jednocześnie taszcząc wózek do góry.
– Szczerze to myślałam, że ty będziesz w szkole. – Kaśka
trzymała małą posadzoną na blacie kuchennym i paliła papierosa, podałam więc
jej popielniczkę.
– Mnie, dla mnie – przypominał Oli otwierając lodówkę.
– A tak, ciebie. Już szukam, już. Tylko ciocia nic nie ma to
ci kogelmogel zrobi, czy jak to się zwie. – Mały uśmiechnął się, czekał i
bacznie mnie obserwował. Wyjęłam dwa jajka.
– On je tylko z żółtek i z kakao – podpowiedziała Kati.
Oddzieliłam więc białka od żółtek, rozbełtałam je, dodałam
cukru i kakao. Zdjęłam Oliwierowi kurtkę, a potem podałam mu szklankę z
łyżeczką. Lubiłam Kasie, tęskniłam za nią, ale jej wizyta także wiele
skomplikowała. Musiałam jej w końcu powiedzieć o Krystianie, czułam, że muszę,
ale gdy widziałam, że znowu zerka co minutę na telefon, potem powiedziała, że
wkurwiła ją matka.
– Co ci tym razem zrobiła?
– Chciała mnie wysłać do pracy, rozumiesz ty to?
– No staram się rozumieć. – Kaśka zgasiła papierosa i
rozebrała małą ze swetra i bezrękawnika.
– Do tesco, jako hostessa. Chciała bym stała i całe dnie mówiła
„a może zakupią państwo”… Ana, no kurwa, no, co ona mnie za zdartą płytę miała,
czy jak? Poza tym mając tamtą pracę nie miałabym czasu na inny zawód, a ten
jest bardziej płatny. Zarobię tylko na łazienkę i się wyniosę, nie
przeszkadzamy ci?
– Nie, ojciec i tak mieszka u tej swojej, czasami tylko
wpada, ale wiesz co? On się zawsze zapowiada. No dosłownie, zanim przyjedzie do
własnego mieszkania, to dzwoni by mi czasami nie przeszkodzić i nie naruszyć
mojej prywatności.
– No to zajebiście masz – pochwaliła i wtedy właśnie zadzwonił
mój telefon.
– Za to ktoś inny narusza moją prywatność – poskarżyłam się
gdy na ekranie migało „wychowawca”. Zignorowałam.
– Nie idziesz dziś do szkoły?
– Nie mam w planach.
– To super, zostań z nimi, a ja się przebiorę, podmaluje i
wychodzę.
– Dokąd?
– Do hotelu, mam spotkanie z… nie pamiętam ale z kimś tam. –
Dała mi Nikolę na ręce.
– Luz, mogę z nimi zostać. – znów wyjęłam z bluzy telefon i
znów zignorowałam Krystiana Greya. Też sobie porę na dzwonienie wybrał,
kompletnie człowiek bez wyczucia.
Kaśka się malowała, Oliwier rozbierał, Nikola śmiała, ja
otwierałam drzwi, a Krystian Grey wchodził za próg mojego mieszkania. To poprzednie
zdanie jest o tym jak przypadkiem, w dosłownie kilka minut można sobie
skomplikować życie, albo raczej jak inni potrafią skomplikować życie.
– Łał, masz dziecko? – zapytał.
– Tak, śliczne, prawda? Podobne do mnie? – dopytywałam z
uroczym uśmieszkiem, dotykając policzkiem do czoła Nikoli. Krystian był więcej
niż zmieszany.
– Ja lecę bo taksówka już czeka. – Kati pocałowała mnie w
policzek. – Ona cię kłamie, to moje dziecko nie jej. A tak poza tym to Kaśka. –
Podała mu dłoń, pochwycił ją. „Tylko przedstaw się bez nazwiska” – błagałam w
myślach.
– Krystian. – Jest, dzięki ci Boże za wysłuchanie moich
modlitw. Obiecuje nosić o minimetr mniejszy dekolt. Widzisz Bożku, gdybyś
częściej spełniał moje prośby, to byś ze mnie zakonnice zrobił. Tak więc proszę
o samochód, małe audi, apartament, najlepiej z basenem i dużym oknem z którego
widziałabym całe jakieś wielkie miasto…
– Ana, co ci jest? – Dłoń Greya potrząsająca moje ramie
wyrwała mnie z rozmyślań.
– A nic nie jest, myślę sobie tylko czasem.
– Załatwiłem ci możliwość poprawy dwóch sprawdzianów z
matematyki, za godzinę masz je napisać.
– Ale, że tak w godzinę dwa? – zdziwiłam się.
– Poradzisz sobie. – Wszedł i usiadł na krześle. No cholera,
przecież go nie zapraszałam.
– Za godzinę to nie ma takiej opcji, Kaśka nie zdąży wrócić.
– Moja mama wysła – wyjaśnił Oliwier mocując się z golfem,
którego nie mógł się pozbyć.
– Mógłbyś? – zapytałam i wcisnęłam Nikolę Krystianowi na
ręce.
– A tak, jasne, tylko wiesz, że ja nigdy tak małych dzieci,
nie…
– A córka?
– Elena się nią zajmowała, ja sobie wtedy… dobrze wtedy
zarabiałem.
– Ja cię? Czym się zajmowałeś?
– Byłem korporacyjnym szczurem. – Krystian wyjął telefon z
kieszeni, zadzwonił do kogoś i podał mój adres.
– Mam nadzieję, że to nie był telefon do opieki społecznej.
– Złożyłam sweter Oliwiera w kostkę i położyłam na parapecie. – Ale bluzeczkę
już zostaw, bluzeczki nie zdejmuj, bo ten miosio co na niej jest będzie smutny.
Oliwier ani trochę nie przejął się moim gadaniem o smutnym
miśku i mocował się z koszulką dalej.
– Zadzwoniłem do przyjaciela. Zajmie się dziećmi, a ty
pójdziesz do szkoły.
– Mam zostawić dzieci z ob…
– Ze mną. On będzie tylko na wszelaki wypadek, jakby ta
twoja koleżanka nie zdążyła, a ja musiał jechać na lekcje. Ana, nie dyskutuj.
– Ale mi nie zależy…
– Ale mi zależy, chyba dla mnie możesz to zrobić i nie
zaniżać średniej całej klasy, tak?
– I tak ją zaniżę, jak nie z matematyki to z innego
przedmiotu.
– Udowodnij Anecie Brylskiej, że potrafisz więcej. – Ten
argument musiałam mu przyznać był całkiem dobry. Zadzwonił dzwonek do drzwi.
Poszłam otworzyć. Oliwier przestał zajmować się koszulką i pognał za mną, ale
jak każdy prawdziwy facet zamiast stanąć między kobietą i obcym mężczyzną, to
schował się za moją przysłowiową spódnicą.
Przed drzwiami stał mężczyzna z kilkudniowym zarostem,
potarganymi brązowymi włosami i w brązowej wytartej skórze. Mogłabym przysiąc,
że gdzieś go już widziałam.
– Eliot Grey – przedstawił się. – Jest Krystian.
– O kurwa!
– Dzięki, takiego przywitania się nawet nie spodziewałem,
ale…
– Ja ci to wyjaśnię – zaczął Krystek z Nikolą na rękach.
– No jaśnij, jaśnij, bo ja mam przed sobą obraz ciebie z
kobietą i dwójką dzieci i się zastanawiam czy moja siostra już o tym wie.
– Eliot, to jest Anastazja. – Eliot zrobił dziwne oczy,
jakby mnie prześwietlał na wylot, a jego mina była jak u pięciolatka co ogląda
właśnie nowy prezencik z pod choinki.
– Ta Anastazja?
– Ta – odpowiedział Krystian.
– Witam cię numer siedemdziesiąt osiem – rzekł Eliot,
Krystian ledwie powstrzymał wybuch śmiechu. Oliwier wyszedł na przód i uderzył
tego pana w udo z pięści.
– Lubie go – oznajmił.
– Ale fajny szkrab. – Eliot pochwycił Oliego za ramiona,
podniósł do góry. – Chcesz by ci się kręciło w główce jak mi wczoraj?
Oczywiście Oliwier był chętny do zabawy, jak do każdej która
odbywała się w powietrzu.
– Widzisz, będzie dobrze, możesz iść – uspokajał mnie
Krystian. Nadal kusiło mnie by zapytać o co chodzi z tym, że jestem jakiś numer
siedemdziesiąt coś tam, ale nie miałam już na to czasu bo musiałam się ubrać i
iść na tę cholerną matmę.
– A lubisz samoloty? – dopytywał ten nowy syna mojej
koleżanki.
– Eheś.
– A jak ty masz na imię chłopczyku?
– Oli – odpowiedział. I choć go teraz nie widziałam, bo
stałam przed lustrem, to już sobie wyobrażałam jego minę, ten zadziorny
uśmieszek. Oliwier po prostu przepadał za mężczyznami, bo w jego życiu otaczały
go same kobiety, brakowało mu ojca, albo kogoś ojcopodobnego.
– A ile masz latek?
– Tsy.
– Masz na imię Oli, masz trzy latka i lubisz samoloty, tak?
– Eheś.
– A wujek ma taki samolot, taki duży i prawdziwy.
– Nie opowiadajcie dziecku bajek, bo potem będzie opowiadał,
że ma wujka co ma duży samolot i dzieci go wyśmieją – powiedziałam i przeszłam
się w bieliźnie po moim mieszkaniu. Oczywiście obie pary oczu panów podążyły za
mną i towarzyszyły mi do momentu aż ubrałam spodnie, bluzkę i jesienną kurtkę.
– Ale on powiedział prawdę – rzekł Krystian.
– Z czym? – zgubiłam wątek, zawsze tak miałam jak za dużo
rzeczy robiłam na raz.
– O samolocie.
Spojrzałam na Eliota, choć odpowiedział Krystian.
– Tak mam samolot, niewielki, ale duży, lata po niebie.
– Pilotujesz?
– Tak, umiem poprowadzić też śmigłowiec, ale ten mój został
w Seatle. – Nie wiedziałam jak zareagować. Eliot Grey był milionerem, no
przynajmniej w moich oczach, a ja go tak le potraktowałam z progu. Obiecałam
sobie, że to się zmieni zaraz gdy wrócę. Tylko język mi odjęło, bo co można
powiedzieć milionerowi? Zaproponować mu najzwyklejszą kawę. Zmierzyłam go od
stóp do głów. Miał na sobie czarne dżinsy, białe szelki, które luźno wisiały,
skórę i białą koszulkę z jakby rozdartym dekoltem. Nie wyglądał na milionera.
– Idź już bo się spóźnisz. I chcę widzieć co najmniej tróje.
– Krystian dosłownie wypchnął mnie z mojego własnego mieszkania.
– Plecak! – krzyknęłam do zamykających się drzwi.
– Proszę. – Podał mi go do ręki i znów zniknął za drzwiami.
– Boże, jak ty mi działasz na nerwy – warknęłam, dłonie ścisnęłam
w pięść i wymaszerowałam z klatki schodowej. Oczywiście padało… dosłownie lało.
To się nazywa moje kurewskie szczęście.
Anie widzę Eliot i jego status materialny przypadł do gustu.Jestem ciekawa jaka byłaby reakcja Kaśki jakby wróciła i zastała Eliota w mieszkaniu koleżanki. Wiedziałam,że Krystian coś wymyśli by ona mogła poprawić te sprawdziany. :)
OdpowiedzUsuńA ja juz myslalam ze Ana bedzie miała poprawki :D
OdpowiedzUsuńOo...samolot !! Zaczyna robic sie jeszcze ciekawiej ! Cudownie !!
Całkiem fajny sposób Krystian wybrał na namówienie Any do wzięcia się za poprawę ocen. Trochę jej na ambicje wjechał, a trochę pokusił tym co lubi najbardziej, czyli robieniem innym na złość. ;) Eliot ma samolot hmm to jest interesujące...
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie Ana przywitała Eliota :) Marta
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWiec kati ju nie pisze z elitom, zanim ana wyjechala to pisali razem. Wiec co sie miedzy nimi stalo? Przeciez Eliot musial sie zorientowac ze ona ma dzieci. A teraz...
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa jak kati zareaguje na widok Eliota u any. Teraz sie wyda ze oni sa spokrewnieni. No i czy ana planuje zmienic braci?
Ps. 78 kobiet, WOW
Dzieciaki chyba lubia Ane, ogolnie podoba mi sie ona w ich towarzystwie :-). Fajnie, ze Krystian jej zalatwil możliwośc poprawy tych sprawdzianoe.
OdpowiedzUsuńRobi się coraz ciekawiej. Trzymam kciuki za ciebie i mam nadzieję że wena cię nie opuści :) Naprawdę lubie twoją Ane. Pozdrawiam :) ~ Vivian
OdpowiedzUsuńWybacz ale mam bzika na punkcie tego miasta.. Zjadlas jedną literkę... SEATTLE :) zaczyna robić się ciekawie...
OdpowiedzUsuńo, wydalo sie. a teraz panowie Greyowie bawia sie w nianie ;))
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że to Eliot wpadnie do dzieci. Szkoda, że to nie Krystian jest bogaty jakos bardziej bym sobie go w tej roli wyobrażała. Ciekawe czy w końcu się to wszystko wyjasni z tymi zmienionymi imionami itd.
OdpowiedzUsuńTeraz Kasia może pozna Eliota. W sumie to dzięki Krystianowi Anastazja może nie obleje matmy.
OdpowiedzUsuń