Informacja dla wszystkich, myślę, że ważna szczególnie dla stałych czytelników. Wraz z pojawieniem się trzeciego rozdziału zaczęło robić się gorąco, a przynajmniej powinno. I myślę, że te dotychczasowe wrażenia wystarczą dla WSZYSTKICH, a reszta będzie dla NIELICZNYCH, dla tych STAŁYCH, dla KOMENTUJĄCYCH.
To przykre co teraz napisze, bo gdzieś tam z pewnością pojawi się opinia, że pochłonął mnie materializm, ale ja gdy zaczynałam prowadzić ten blog, to sama nie wiedziałam, że tak się sprawy potoczą. Nigdy nie sądziłam, że treść umieszczona na tym akurat blogu będzie godna wydania, i to godna wydania w wersji papierowej. Jednak pewien pracownik jednego z wydawnictw, po przeczytaniu większej ilości niż wy (przeczytał te 3 rozdziały umieszczone na blogu + fragmenty wyrwane z kontekstu) uznał, że po zmianie imion, nadaniu tytułu i przede wszystkim korekcie niwelującej błędy i po podrasowaniu tekstu "to" może... ma wielkie szanse... przede wszystkim możliwość wydruku papierowego, przede wszystkim możliwość trafienia do znanych i popularnych księgarni. I ja jako autorka nie potrafię z tej możliwości zrezygnować na rzecz milczących, skrycie czytających czy tych leniwych. Jednocześnie wiem, że nie wypada zostawić z niczym tych komentujących, nie wypada, bo zbyt dużo już było niedotrzymanych obietnic z mojej strony... może nie tyle niedotrzymanych obietnic, co niedotrzymanych terminów. Dlatego tutaj przysięgam wywiązać się z każdej obietnicy, choć może nie koniecznie w terminie, bo jestem zodiakalnym Wodnikiem (wiem głupie tłumaczenie), ale Wodniki mają to do siebie, że szanują czas i ludzi, ale pomimo tego rzadko patrzą w kalendarz i na zegarek, dlatego nie dotrzymują terminów i spóźniają się na spotkania. Rzekomo taki jest urok tych "stworzeń", moim zdaniem to jednak przekleństwo, które ani trochę nie bywa urokliwe.
Tak więc tych STAŁYCH CZYTELNIKÓW, dzięki, którym ta historia nie zakończyła się na 1-2 fragmentach proszę o to by przeczytali ją do końca, bo to ich komentarze dodawały sił by wstać godzinę wcześniej czy położyć się spać godzinę później i opublikować kolejny fragment. To było tworzone zawsze z myślą o nich, ich opiniach, ich zadowoleniu, dlatego nie mam serca ani ochoty im tego zabierać by za kilka czy kilkanaście miesięcy mogli sobie kupić wydanie nabyte w empiku czy w innej z księgarni. Taki układ byłby bezsensu.
Teraz zwracam się do tych STAŁYCH i WYTRWAŁYCH CZYTELNIKÓW: Zaczęło się dla was, trwało dzięki wam i tylko z wami sięgnie epilogu. Ja sobie nie wyobrażam innej opcji, bo nie i już! Dlatego tych STAŁYCH CZYTELNIKÓW proszę byśmy zawarli z sobą niepisany pakt - wy pomożecie mi doprowadzić tę powieść do samego końca, a w zamian za to przeczytacie ją do samego końca. To będzie dość trudne zadanie, bo na tym blogu nie będą już tylko i wyłącznie pojawiać się kolejne rozdziały, ale także te poprzednie po korekcie, edycji, dopisaniu kilku zdań, czy nawet kilkunastu stron. Ja gdzieś tam wierzę, że dacie radę, wy dacie radę, a nie ja, bo ten blog to bardziej wasze dzieło niż moje. Już tłumaczę... gdybym pisała treść tego bloga na kartkach i zamykała w szufladzie, to szybko by mi się znudziło, a dzięki wam... wy byliście tym ogniem który podsycał i pchał do przodu, który dawał nadzieję, że warto. Ja sądzę, że szczególne podziękowania należą się czytelniczce o nicku Kailaa, za początkowe wypunktowywanie mi błędów - wreszcie będę miała możliwość z tego skorzystać i poprawić te błędy, tak więc wielkie dzięki. Teraz zarówno Kaile (nigdy nie wiem czy dobrze odmieniam), ale także STAŁYCH CZYTELNIKÓW, oraz tych INNYCH CHĘTNYCH DO POMOCY proszę o maila z adresem mailowym, na który mam wysłać zaproszenie do dalszej przygody... wspólnej pracy... może po prostu do poznania pełnej historii bohaterów fanfiction 50 twarzy Greya.
Pozdrawiam,
Sandra Magdalena Banasiak ;)
PS. e-maile proszę przysyłać na adres sandra.magdalena.banasiak@gmail.com w temacie wpisując po prostu "Grey", a w treści nie tylko swój adres mailowy, ale także nick z jakiego komentowaliście, bądź jeśli nie komentowaliście, a chcecie zacząć i pomóc, to nick z jakiego zamierzacie komentować. Ja na tym etapie jeszcze nikogo nie skreślam, bo blog nie jest na tyle popularny by zamykać do niego dostęp KAŻDEMU. Tak więc proszę o zastosowanie się do powyższych wytycznych. Jeszcze raz pozdrawiam i dziękuje.
Ojojoj ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się ;)
Oczywiście wyślę za chwilkę maila, a poza tym w razie czego to dalej będę wyrzucać cos co mi się najbardziej rzuca w oczyska ;)
Co do wydania tego to powodzenia ;)
A poza tym mam nadzieje, że te blog będę istniał od prologu do epilogu ;)
Pozdrawiam :)
Będzie istniał od prologu do epilogu, nawet będzie "powtórka" w wersji poprawionej. Ale to już sobie obiecałam, że jak skończę cały trzeci rozdział to wtedy poprawię i dopracuje pierwszy, wrzucę go zaraz po poprawieniu by poddać ocenie.
UsuńSuper, moje gratulacje! Należy ci sie to, ten blog jest niesamowity :)
OdpowiedzUsuń