– To tylko jednorazowy seks – powtarzałam sobie. Jednorazowy…
taa… akurat. Moja podświadomość właśnie wygięła usta wyrażając swoje wielkie
niedowierzanie. Na Boga, moja podświadomość bywa bardziej sukowata niż moja
matka. Pewnie nie uwierzycie, ale właśnie znajdowałam się w nauczycielskiej
toalecie, siedziałam na zamkniętej muszli klozetowej i poprawiałam usta
czerwoną szminką. Była to ulubiona szminka Krystiana Greya, mojego wychowawcy…
ale pomińmy ten zbyteczny i niewdzięczny tytuł, bo nie oddaje on w pełni jego
uroku.
Symbolika zetknięcia pięści z drzwiami – dwa szybkie, trzy
wolne i dwa szybkie. Już wiedziałam, że to on. Otworzyłam drzwi i rzuciłam się
jemu na szyje.
– Spokojnie, Mała. – Ścisnął moje nadgarstki jakby parzył go
dotyk moich rąk i chciał się przed nim uchronić. – Mamy pięć minut, wyszedłem tylko
po dziennik – dodał z chłopięcym uśmiechem.
Chwyciłam za bordowy krawat jaki miał na sobie. Czyżby
szykowała się jakaś rada, przecież on nie chodzi w krawacie tak na co dzień?
Pytania były jednak teraz zbędne, zastąpiły je pocałunki. Moje palce w jego
włosach, w niektórych miejscach sztywnych od żelu, w innych miękkie niczym po
prysznicu czy wyjściu od profesjonalnego fryzjera. Czułam jak wsuwa swoja dużą
lewą dłoń pod spódniczkę.
– Ona jest stanowczo za krótka – rzucił i znów przywarł do
moich ust. Odepchnęłam go delikatnie by mieć możliwość rozpięcia górnych
guzików koszuli, ściągnęłam ją przez głowę. Oczywiście mi pomógł.
– Pewnie, najlepiej jakbym nosiła worek pokutny – wysyczałam
przygryzając jednocześnie jego dolną wargę.
– Boli – powiedział przez zęby jednocześnie rozpinając pasek
jaki miał przy spodniach. Sprzączka nerwowo zaskowyczała.
– Kocham ci sprawiać… – Zamknął mi usta dłonią i wejrzał na
drzwi.
– Ciiicho – wyszeptał i podsadził mnie bym stanęła na desce.
Drzwi zaskrzypiały. Zastanawiałam się czy ktoś wyszedł czy wszedł. Krystian
nagle spoważniał, ale nie wyglądał jakby się bał. Miał wymiętą, białą koszule,
której niektóre brzegi wyszły z opinających jego biodra czarnych dżinsów.
Krystian odblokował zasuwkę w drzwiach, wyciągnęłam dłonie
by chwycić za jego ramie i go powstrzymać, ale efekt był taki, że przez swoja
niezdarność wpadłam na niego i razem wylecieliśmy z kabiny ledwie co utrzymując
równowagę przed upadkiem. Krystian zatrzymał się na parapecie, a ja na jego
plecach.
– Nigdy mnie nie słuchasz – oczywiście zarzut skierowany był
do mnie.
– Byłam cicho. – Uznałam, że jego oskarżenie było całkowicie
niesłuszne.
Spojrzał na mnie jakoś tak surowo, zmarszczył brwi,
uśmiechnął się jak ktoś kto chce powiedzieć „o co kaman?”.
– Miałaś się nie ruszać.
– Taki rozkaz nie padł panie sierżancie.
– Ana…
– No co? Powiedziałeś tylko „ciiichoooo”, a nie „nie ruszaj się,
proszę”. – Krystian się zaśmiał.
– Jeszcze mam cię prosić, też coś. Skąd ty miewasz
dziewczyno takie pomysły, z kosmosu? Poza tym to, że masz się nie ruszać było
wypowiedziane, ale niewerbalnie.
– Wybacz, panie Grey, nie czytam panu w myślach. –
Przewróciłam oczami i udałam minkę mówiącą „jakże mi przykro”.
– Najchętniej bym cię sprał.
– Tu i teraz? – zapytałam z uroczym uśmiechem. On także się
uśmiechnął, przygryzł dolną wargę i odchylił głowę nieco w tył.
– Aby cała szkoła słyszała jak wrzeszczysz?
– Ja wcale nie wrzeszczę.
– Wczoraj wrzeszczałaś – wytknął mi.
– Bo mnie zabolało – wyjaśniłam.
– A wiesz co jest najlepsze? Że ja tobie wczoraj wcale nie
chciałem niczego zrobić. – Nie rozumiałam po co ludzie zadają pytania, jeśli
potem sami sobie na nie odpowiadają, ale tym razem postanowiłam zachować tę
uwagę dla samej siebie. Kto wie, może kiedyś się nią z Krystianem podzielę? W
końcu on często stawiał pytania, a potem sam udzielał na nie odpowiedzi.
– To twoje dni się dzielą na chciałem i nie chciałem? – dopytywałam.
– Moje dni się dzielą na lepsze i na gorsze – odpowiedział.
Wzruszyłam ramionami.
– Czyli nie jesteś nikim ciekawym pod tym względem. Każdego
dni dzielą się na lepsze i na gorsze, panie Grey.
– Skończ do mnie mówić panie Grey, bo wprowadzasz mnie w
nieodpowiedni klimat – stwierdził i zaczął poprawiać swoją koszule. Znów
przykładnie wsunął ją w spodnie, poprawił krawat i marynarkę. Wrócił do toalety
po moją koszulę. – Załóż – polecił.
– Naprawdę nie chcesz bym mówiła ci na panie. – Ostatnie
słowo wypowiedziałam niezwykle seksownie, a przynajmniej tak mi się wydawało.
– Wprowadzasz mnie w zły klimat Ana. Naprawdę cię lubię, ale…
– Ale nie chcesz mnie już pieprzyć po kątach w szkole?
– Nigdy cię nie pieprzyłem w szkole, to byłby pierwszy raz,
ale ktoś nam przeszkodził. – Że też faceci zawsze muszą być tak cholernie
konkretni. Pieprzył czy nie pieprzył, co za różnica, ochotę miał, a zgrzeszyć
można nie tylko czynem, ale i gestem… myślą się znaczy też można zgrzeszyć.
– Czyli mam ci nie mówić już panie Grey? – dopytywałam znów
w seksowny sposób, znów przygryzłam wargę, wiedziałam jak to go podnieca.
– Włóż bluzkę, bo jeszcze ktoś wejdzie – rzekł poważnie. Odwrócił
się do mnie plecami, spojrzał w okno.
– Nie umiesz odpowiedzieć mi na najprostsze pytanie? A ponoć
jesteś mądry – zadrwiłam.
Odwrócił się, przybrał na twarz bezczelny uśmiech.
– Jestem spłukany, nie nadaje się na twojego klienta –
rzucił bezczelnie. Zabolało. Czemu zabolało? Przecież nie powinno boleć?
Przecież skrzywdzić nas mogą tylko słowa bliskich, nigdy obcych, czyż nie?
– Wyobraź sobie, że czasami pieprze się też dla przyjemności
– rzuciłam zaciągając bluzkę na swoje smukłe ciało, które mogłoby być lepiej wyrzeźbione,
a nie po prostu chude.
– Naprawdę? Zdawało mi się, że takie jak ty nigdy nie robią
tego za darmo. – Patrzył mi w oczy, bezczelnie. Pociągnęłam mu z liścia, najmocniej
jak tylko potrafiłam. Obrócił twarzy, zacisnął zęby, przymknął oczy, ale tylko
na ułamki sekundy, potem uniósł dłoń, jakby się przymierzył do uderzenia.
Instynktownie skuliłam się i wyciągnęłam dłonie do góry by ochronić swoje ciało
przed ciosem. Złapał mnie za nadgarstek jednej ręki. Szarpnął. – Skończ grać w
tę grę, rozumiesz? – wysyczał.
– Dlaczego?
– Bo następnym razem mogę się nie powstrzymać i ci oddać.
– To znowu bym ci wtedy oddała – rzuciłam pewna siebie,
wyprostowałam się bojowo.
– Przed chwilą kuliłaś się ze strachu, a teraz zgrywasz
hoiraczkę?
– Ja przynajmniej nie boję się pytań – rzuciłam do niego,
odwróciłam się na pięcie i skierowałam do wyjścia z łazienki.
– Nie mów na mnie panie Grey, bo zaczniesz niebezpieczną
zabawę, która może się nie skończyć. – Wyminął mnie, wyszedł pierwszy. Był
umazany moją szminką, wiedziałam o tym, ale nie zatrzymałam go. Burak jeden,
obraził mnie, to niech teraz się ośmieszy przed tymi z innej klasy. Sama jednak
zmyłam szminkę ze swoich ust, by nie zostać posądzoną przez rówieśników o
sypianie z nauczycielem, który do najbardziej uwielbianych to nie należał.
Wróciłam na matematykę.
– Gdzie byłaś? – zapytała ta brylownica. Bryle to miała
takie, że nawet kret by przez nie świat widział.
– W toalecie – odpowiedziałam i skierowałam się do ławki.
– Nie kłam, Eliasz był cię szukać. – Imię Eliasz od razu
skojarzyło mi się z imieniem Eliot. Wymiotować mi się chciało na wszystko co
jest podobnie brzmiące. Przypominało mi to o kłamstwie przystojnego, seksownego
i za razem niezwykle popierdolonego na milion pięćset sposobów Krystiana Greya.
– Był mnie szukać w damskiej?
– Byłem nawet w nauczycielskiej – odpowiedział z zadziornym
uśmiechem mój rówieśnik.
– Tak? Doprawdy? To ty naprawdę popierdolony jesteś.
– Anastazja Steel! – podniosła głos brylownica, ona nawet
nazwisko miała podobne do przezwiska jakie jej nadałam, Brylska. Roześmiałam
się sama do siebie. – Z czego się cieszysz?
– Nie mam już miejsca na uwagi, pani Brylska. – Wtedy to już
się roześmiałam na całego. Po prostu nie mogłam się powstrzymać.
– Ty coś brałaś? Steel, mówię do ciebie. – Od jej tonu,
głosu i poruszenia w klasie jeszcze większego ataku śmiechu dostałam. – Do
dyrektora, ale już! – krzyknęła.
– Proszę pani profesor Aneto Brylsko. – Dłuższego zwrotu do
adresata już ten kujon, Adam nie mógł wymyślić. – Bo dyrektorki Kurzyńskiej
dzisiaj nie ma, a wicedyrektor Waldemard jest na wycieczce i…
– Starczy Adaś, starczy. Anastazjo Steel, poszukaj
wychowawcy i przyjdź z nim do tej sali pod koniec lekcji. Nie chcę cię widzieć
bez pana Greya. – Jakiego pana? Przecież to po prostu Krystek jest. Oczywiście nie
wypowiedziałam swoich myśli na głos, zamiast tego roześmiałam się jeszcze
głośniej, ale zgięta w pół od śmiechu jakoś wytoczyła się z klasy i ruszyłam pod
dwadzieścia jeden.
Nie pukałam, po prostu wdarłam się do środka. Rozejrzałam
się po sali… ostatnia klasa, większość nieobecnych, albo tylko tyle ich dotrwało
do matury. Mój wychowawca siedział przy biurku, patrzył na mnie jakoś tak
nieobecnie, ale jakby wściekle. Nie miał już na sobie śladów szminki, czyli
któryś z uczniów musiał mu oddać przysługę i nie był zmuszony chodzić przyozdobiony
czerwonym malowidłem cały dzień po szkole. Mój wychowawca lampił się na mnie, a
ja nie wiedziałam jak zacząć, przecież nie wolno mi było mówić do niego „panie
Grey”, sam mi tego zabronił. Trudno. Postanowiłam dać mu nauczkę by sam tego
żałował.
– Siema Krystian. – Wszyscy zaczęli się śmiać, oprócz tego
do którego się zwracałam. On za to wstał, pokazał mi drzwi.
– Wyjdź – rzekł ostro, za ostro, jakby żarty się skończyły,
ale postanowiłam nie dać za wygraną.
– Nie mogę, bo jak wrócę bez ciebie, to ta stara pudernica
nie… – Znów śmich klasy zakłócił moją wypowiedź. Przez ten cały kabaret już
całkowicie zapomniałam co miałam powiedzieć. – Ała – wyrwało się z moich ust gdy
poczułam jak stalowy uścisk krystianowskiej dłoni zaciska się na moim ramieniu.
Wyprowadził mnie z klasy, pchnął na ścianę, odbiłam się od niej plecami, a potem
mnie do niej przygwoździł trzymając prawą rękę na moim ramieniu, a prawą mi
wygrażając.
– Przeginasz, rozumiesz to słowo, czy za trudne?
– Rozumiem, ale czegoś nie rozumiem. – Uśmiechnęłam się. –
Przecież sam nie kazałeś bym mówiła do ciebie „Panie Grey”, to przestałam, więc
wtf?
– Nie wykrzywiaj tak ust – zwrócił mi uwagę. Przestałam więc
wykrzywiać usta, za to przewróciłam oczami. Krystian wciągnął powietrze do płuc
jakby powstrzymywał wkurwienie. – Dobrze wiesz w jakim kontekście i w jakich
sytuacjach masz tych słów nie wypowiadać, tak?
– Nie, bo nie czytam ci w myślach. Nie kazałeś to nie
kazałeś, więc nie będę.
– A od kiedy ty taka posłuszna?
–Nie rozumiem cię, stary, wiesz? Nie słucham się to źle,
słucham się to jeszcze gorzej…
– Ana, ja nie wiem co z tobą jest nie tak, ale ty nawet
chcąc się słuchać jesteś nieznośna – wyszeptał złowieszczo, jakby syczał i pluł
jadem.
– A może to z tobą jest coś nie tak?
– W to akurat nie wątpię. Stoję tu i jeszcze z tobą
rozmawiam, zamiast dać ci w dupę.
– Może skończ mi grozić i w końcu to zrób – rzuciłam mu
wyzwanie.
– Dobrze wiesz, że potrafię.
– Tylko w chwili emocji i w czterech ścianach swojego
mieszkania. Nie masz jaj by uderzyć mnie w miejscu swojej pracy. – Patrzyłam mu
w oczy, jego tęczówki i źrenice zaczęły nerwowo drgać i poruszać się od prawej
do lewej, od lewej do prawej.
– Musimy to zakończyć – rzekł wymownie. Położył lewą dłoń na
ścianie, nad moją głową. – To już za długo trwa i zaczyna się robić
niebezpiecznie.
– A możemy później to zakańczać?
– A możesz dać mi prowadzić lekcje? Mogę prosić o choć jeden
dzień od poniedziałku do piątku, który będzie spokojny, bez żadnego twojego
wyskoku, czy to dla ciebie za dużo?
– Mogę się postarać, ale nic nie obiecuje. Po dzwonku masz
iść ze mną do klasy, ta stara pudernica…
– Kto?
– Brylska.
– Pani profesor Brylska jak już.
– No mówię przecież że brylownica.
– Anastazjo.
– Krystianie.
– Anastazjo – tym razem wypowiedział moje imię inaczej niż
przed sekundami. Jakby z nutką… czego? Romantyzmu. Moja podświadomość zrobiła
duże oczy pełne przerażenia, a wewnętrzna bogini utworzyła dziubek z ust
czekając na pocałunek niczym książę zamieniony w okropną ropuchę przez złego
czarodzieja.
– Krystianie – przyjęłam jego grę pełnymi garściami. Też
przybrałam pozytywny, podniecający tembr głosu.
– Anastazjo. – Przybliżył się na tyle, że dotknął moich warg
swoimi wargami. Rozchyliłam je posłusznie, wdarł między nie czubek swojego
języka. Zabrzmiał dzwonek na przerwę. Krystian w sekundę się ode mnie odsunął i
odwrócił plecami. Moje serce przyśpieszyło bicie, także zaczęłam się rozglądać
czy oby na pewno nikt się w nas uważniej nie wpatruje.
Ah ! Byle zeby wszystko pozostało jak jest .. No może żeby Ana została juz z nim na zawsze...;))
OdpowiedzUsuńŚwietna część.Ana jest genialna.Zastanawiam się jak przebiegnie ta rozmowa między tą nauczycielką.Robi się coraz ciekawiej.Mam tylko nadzieję,że oni jednak tego nie zakończą i dalej się będą spotykać.
OdpowiedzUsuńUmarłam.
OdpowiedzUsuńKurde. ONI są REWELACYJNI.
Bez wątpienia to mój ulubiony blog ;)
Ana rozbraja, doprawdy, podoba mi sie jej charakter. Krystian ma w sobie to coś co cięgnie do niego jak cholera.
Chcę ich więcej i częściej. Nie mogę sie doczekac rozmowy z Brylską - ciekawi mnie jak Krystian będzie ją tłumaczył... Noi ten kolega, z pewnościa coś usłyszał itd, czy się domysla, że to z Krystkiem? ;)
Składnia w wypowiedziach Any leży i kwiczy, ale to przecież jej styl indywidualny, tylko zmieniłabym jedno "myślą się znaczy też można zgrzeszyć." - bez tego się, albo "znaczy się", bo mnie aż to razi.. chyba pięć razy czytałam, żeby zrozumieć o co chodzi.
Aaa i jeszcze to "Przecież sam nie kazałeś bym mówiła do ciebie „Panie Grey”, to przestałam, więc wtf?" - ja wiem, że to też styl Panny Steel ale aż mnie nosi (kazałeś bym nie mówiła)... reszta anowatego języka ok, te dwa fragmenciki naprawdę pojechały mi po nerwach... ;)
Jeszcze co do tej akcji ze szminką - to bardzo dobrze Ana zrobiła ;) O tak
Czekam na kolejną część! Byleby szybciej niż ta...
Część z pewnością będzie szybciej, ale niestety składnie Any (nie w dialogach), ale opisach trzeba będzie nieco poprawić, podobnie jak trzeba będzie dodać opisy.
UsuńLubię tą roztrzepaną Ane ;) nawet w opisach, choć czasami to przegina w zawiłości swoich przemyśleń ; )
UsuńA ja uwielbiam jak robi Krystianowi na złość :)
UsuńSą uroczy ;)
UsuńCzym wredniejsi dla siebie i bardziej złośliwi i tym fajniejsi ;)
UWIELBIAM ICH !. O wiele bardziej wolę tę wersje niżeliby tą oryginalną, Ana która posiada charakterek jest genialna. Ciekawe jak Krystian dowiedział się o szmince i jestem ciekawe tego co będzie dalej. Mam nadzieję że jednak tego nie zakończą, bo świetnie się dobrali ! ;)
OdpowiedzUsuńJa nie tylko ze ich uwielbiam, ja ich poprostu kocham. Wybucham śmiechem za każdym razem kiedy dodasz nowa czesc. "Siema Krystian" heh
OdpowiedzUsuńFajnie ze Ana ma swój charakter i sie lubi z Krystianem droczyć. Nie spodziewałam sie ze kiedyś bedą sie całować na korytarzu, przeciez ktoś ich mógł zobaczyć. W sumie to co jest zabronione jest o wiele fajniejsze :)
Dobrze ze Ana wkoncu sie dowiedziała ze to jest Krystian a nie jego brat. W sumie krystek trochę przesadził mówiąc jej o tym ze brała kasę za seks, nie dziwie sie ze go uderzyła. Poprostu przesadził. Super czesc!
Jak ona lubi robić mu na złość:) On tak szybko tego nie zakończy:)
OdpowiedzUsuńZajebisci w tym swoim przekomażaniu i robieniu siebie na zlosc
OdpowiedzUsuńBiedny Krystian będzie musiał sluchac narzekan brylownicy :-)
Hahah ciekawe czy ktoś ich nakrył
OdpowiedzUsuńsuper część ....robi się ciekawie
pozdrawiam :)
Ana jest rewelacyjna;) jak zaczelam ta czesc czytac , to przystanek przejechalam, bo akurat w autobusie bylam;) Krystianowi pewnie ona nie raz jeszcze umili zycie:)
OdpowiedzUsuńWkurzył mnie ten cały Grey tymi swoimi wywodami na temat stylu zycia Any a on to niby idealny jest :/ dobrze że chociaż Ana nie daje sobą pomiatać i ma swoje zdanie.
OdpowiedzUsuńPyskówka Any bije wszystko
OdpowiedzUsuńPasują do siebie idealnie ;) co nie zmienia faktu, że Grey i tak mnie wkurza... i cóż.. mam nadzieję, że w szkole nie ma kamer.;)
OdpowiedzUsuńMyślałam, ze padnę ze śmiechu. Ana jest rozbrajająca. Świadomie wkurza Greya, ja jej współczuje jak jego cierpliwość ostatecznie się skończy.
OdpowiedzUsuńJa tez się uśmiałam jak Ana wparowala Krystianowi do klasy. Jestem pewna że gdyby to nie była szkoła to on by ją zatlukl na miejscu. A tak w ogóle to tam w szkole są kamery? Bo chyba we wcześniejszych częściach dziewczyny piły w szatni bo z tego co Ana mówiła to jedyne miejsce bez kamer...
OdpowiedzUsuń